poniedziałek, 22 stycznia 2018

Koncertowe podsumowanie 2017 roku!

Mogę powiedzieć, że pod względem koncertowym 2017 rok był kapitalny i na długo zapadnie mi w pamięć. Wiele zespołów i artystów miałam okazję wysłuchać po raz pierwszy na żywo, co oczywiście wiązało się z wielkimi emocjami. Kilka grup, głównie supportujących główne gwiazdy, niespodziewanie podbiło moje serce. Poprzedni rok stał również pod znakiem drugich koncertów, bo paru wykonawców zobaczyłam po raz drugi, a niektórych nawet w odstępie kilku miesięcy. Dzięki wyjazdom na występy odwiedziłam kilka klubów i miejsc, w których jeszcze nie byłam, co zawsze sobie cenię. Pod względem muzycznym 2017 rok był naprawdę bogaty, a przede wszystkim różnorodny.


Przyznam, że ułożenie rankingu koncertów nie było łatwym przedsięwzięciem, ponieważ niemal wszystkie sprawiły mi mniejszą lub większą radość i każdy był wyjątkowym przeżyciem. Jednak postanowiłam ułatwić sobie zadanie i rozdzieliłam pojedyncze występy headlinerów z festiwalami tworząc dwie kategorie. Powodem jest inna skala emocji, a także odpowiednia liczba festiwali, która umożliwiła mi stworzenie osobnego rankingu.

Zaczynamy!

24. 27.09.2017 – Seether + Sons of Texas, LTNT, Progresja, Warszawa.

Po koncercie Seether czułam się mocno rozczarowana. Publika nie dopisała, więc atmosferę w Progresji zaliczyłabym do tych powściągliwych, a sam zespół po prostu zagrał swoje, odhaczając kolejny występ na trasie. Na domiar złego spóźniłam się (nie z mojej winy) na bardzo mnie interesujący support Sons of Texas, którzy tego dnia zagrali najlepszy koncert. Szkoda, bo liczyłam na to, że na żywo Afrykanie w końcu przekonają mnie do siebie. Nie tym razem.


23. 04.12.2017 – Ray Wilson, Instytucja Kultury im. Krystyny Bochenek, Katowice Miasto Ogrodów.

Każdy koncert Raya Wilsona jest zjawiskowy i pełen wdzięku, ale do pełni szczęścia brakowało mi większego zaangażowania katowickiej publiczności. Wtedy byłoby cudownie! Mimo to i tak dałam się uwieźć pięknemu głosowi Szkota, a do tego usłyszałam w końcu na żywo „Congo” oraz „In the air tonight”. Było klimatycznie!


22. 13.10.2017 – Chico, Sarang, Thar Ai, Red&Black, Chorzów.

Przyjechałam do Chorzowa głównie dla Sarangów, którzy jak zwykle nie zawiedli, ale przyznam, że w ucho wpadli mi również Thar Ai i Chico. To był świetny wieczór przy doskonałych, ciężkich, energetycznych i emocjonalnych brzmieniach przy dobrym nagłośnieniu. Kiedyś trzeba jeszcze powtórzyć ten skład, bo była moc!

21. 17.03.2017 – Hunter + SIQ, CK Wiatrak, Zabrze.

Uwielbiam koncerty Huntera, bo po każdym jestem zadowolona. Ale mając porównanie do poprzednich występów w CK Wiatraku, jednak ten nie był aż tak żywiołowy jak zwykle, choć i tak zabawa pod sceną była świetna. Gdyby Eier grał jako support, a nie przeciętne SIQ to wspomnienia miałabym lepsze z tego wieczora.


20. 26.02.2017 – ZENEK + Sarang, Rock Out, Dąbrowa Górnicza.

Na koncercie ZENKA pojawiło się tylko kilka osób, ale zupełnie to nie speszyło zespołu. Zagrali swoje najlepsze piosenki z pierwszych dwóch płyt, więc rozruszali nieco wesołe towarzystwo. A Sarangi dzielnie zasupportowali ZENKA, grając dla jednego, wiernego fana. To się też ceni!


19. 21.10.2017 – HUNTER + Eier, Killsorrow, CK Wiatrak, Zabrze.

Jesienny koncert Huntera w CK Wiatrak był zdecydowanie bardziej żywiołowy od tego wiosennego. Dzięki supportom, Killsorrow i Eier, którzy podgrzali atmosferę odpowiednio ciężką metalową muzyką, publiczność była gotowa na intensywne pogo i ścianki. Już dawno tak dobrze Hunter nie zagrał w Zabrzu!


18. 02.12.2017 – Illusion + Holyguns, MegaClub, Katowice.

Od kilku lat czaiłam się na klubowy koncert Illusion i w końcu się udało! Katowicki MegaClub zapełnił się po brzegi fanami tego legendarnego zespołu. Pogo i ścianki śmierci były tak brutalne, że parę osób doznało kontuzji (krwawiący nos, posiniaczona noga). Ale przynajmniej zabawa potrafiła się udzielić pozostałej części publiczności. A co najważniejsze – Lipa tryskał humorem! Zawsze, gdy go widziałam, czy to na koncercie Lipali czy podczas wrocławskiego występu w 2016 roku, zabijał wzrokiem. Tym razem atmosfera była niezwykle przyjazna, ale z pazurem. Nie mogę się doczekać nowej płyty Illusion!

17. 11.11.2017 – Kabanos + Gentuza, CK Wiatrak, Zabrze.

To nie był mój pierwszy koncert Kabanosa w życiu, bo już widziałam ich na festiwalu w Jarocinie, ale jeszcze nie bawiłam się na ich klubowym występie. Zgodnie z oczekiwaniami było wesoło, zabawowo, beztrosko i śpiewnie. Można było poczuć się jak na Przystanku Woodstock! Cieszy mnie to, że miałam okazję usłyszeć też kilka starszych, bardzo pokręconych numerów, które pojawiły się w set liście, ponieważ zespół świętował XX-lecie istnienia. Było świetnie i kabanosowo!


16. 08.12.2017 – Jelonek + Eier, CK Wiatrak, Zabrze.

Michała Jelonka widziałam już na żywo nie jeden raz biorąc udział w koncertach Huntera, ale jeszcze nie miałam okazji oglądać go solo. Oczywiście występ sprawił mi mnóstwo radości, a atmosfera, podobnie jak w przypadku Kabanosa, przypominała tę z Przystanku Woodstock. Było ciężko, było skocznie, było śmiesznie, a publika bawiła się wybornie. Nie lubię śpiewać kolęd, ale Metalowe Jasełka podbiły moje serce!


15. 21.04.2017 – Ghost + ZOMBI, klub Stodoła, Warszawa.

Tym razem polska publiczność miała szczęście i Ghost nie musiał przekładać koncertu ze względu na wyjątkowe okoliczności. Oczywiście zabawa była świetna, choć już nie aż tak żywiołowa jak na dwóch poprzednich gigach w Stodole. Prawdopodobnie, dlatego, że Szwedzi niczym nie zaskoczyli publiczności, a czarna msza przebiegła w nabożnych nastrojach ghostowej muzyki. Z kolei grupa ZOMBI trochę nudziła, ale na pewno wyróżniła się swoją klimatyczną muzyką z pogranicza synthwave i space rocka. W każdym razie w Ghost czas na odświeżenie wizerunku, bo ten przestał już ekscytować.


14. 05.05.2017 – Blaze Bayley + Sliver, Underground Pub, Tychy.

Blaze Bayley po wydaniu kapitalnego albumu wyruszył w trasę koncertową, podczas której odwiedził Tychy, co dało mi możliwość po raz pierwszy zobaczyć i posłuchać jednego z wokalistów Iron Maiden. Nie zaprzeczę, że było to dla mnie wielkie przeżycie, mimo, że w tyskim klubie zabawa się nie rozkręciła (nie licząc pewnego incydentu), ale to chyba ze względu na małą ilość ludzi. Mimo to Blaze pokazał kawał potężnego głosu, a swoim niezwykle otwartym zachowaniem (przybijanie piątek) podbił serca fanów. I set lista obfitowała w najlepsze kawałki Blaze’a, Wolfsbane oraz oczywiście Iron Maiden. Było cudownie! W maju na pewno przyjadę na kolejny koncert w Tychach!


13. 11.02.2017 – Ray Wilson, Muza, Sosnowiec.

To był mój pierwszy koncert Raya Wilsona w życiu i do tego zagrał w moim mieście! Powiem szczerze, że atmosfera była trochę dziwna, bo nie za szybko zostały przełamane lody na linii artysta-publiczność (nie jest łatwo z rozstawionymi siedzeniami), ale z każdą piosenką fani reagowali coraz radośniej i śmielej. Na koniec występu już wszyscy bez żadnych oporów śpiewali z Wilsonem utwory (głównie Genesis) i chętnie klaskali do rytmu. W porównaniu do koncertu w Katowicach było naprawdę świetnie, a poza tym fajnie obserwowało się ludzi, których reakcje zmieniały się pod wpływem muzyki i na koniec dali ponieść się emocjom. A ja miałam okazję usłyszeć kilka wspaniałych utworów na żywo i dać się zauroczyć cudownej barwie głosu Raya Wilsona. Po prostu magia!


12. 09.11.2017 – Epica + Vuur, Myrath, klub Studio, Kraków.

Epica przekonała mnie do siebie po bardzo sympatycznym koncercie podczas Czad Festiwalu, więc jechałam do Krakowa licząc na fajną zabawę przy symfonicznym metalu. Nie zawiodłam się ani trochę, a do tego jeszcze ku mojej radości Myrath zagrał jako support (szkoda tylko, że znowu tak króciutko). Dodatkowo przyjemnie było posłuchać zespołu Vuur z Anneke van Giersbergen na wokalu. To był świetny wieczór ze znakomitą, ciężką oraz melodyjną muzyką. Jeszcze wspomnę, że wyremontowane Studio lśni nowością i z wielką przyjemnością wróciłabym do tego odpicowanego miejsca.


11. 03.03.2017 – Sabaton + Accept, Twilight Force, TAURON Arena, Kraków.

Koncert Sabatonu został przeniesiony z Hali Wisły do TAURON Areny i trzeba przyznać, że to była dobra decyzja mimo, że i tak wykorzystano tylko połowę hali. Zabawa jak to na Sabatonie była przednia, żywiołowa i niezwykle intensywna. Żartów nie było końca. Ale tak naprawdę dla mnie gwiazdą wieczoru był zespół Accept, którzy zagrali kawał klasycznego heavy metalu na pięknie udekorowanej scenie. Publika raczej nie dała się ponieść muzyce, ale widać było w tłumie, że niektórzy przeżywają występ Niemców. Ponadto sympatycznie też wypadli Twilight Force, którzy na pewno też zyskali kilku fanów.


10. 31.03.2017 – Korn + HELLYEAH, Heaven Shall Burn, Torwar, Warszawa.

Cóż to był za koncert! Korn dali czadu, a ja się też wyskakałam i wyśpiewałam. Jeszcze bardziej mnie cieszy to, że zobaczyłam w akcji Chada Graya z Mudvayne, który teraz działa w HELLYEAH. Toż to zwierz sceniczny! Do tego jeszcze Heaven Shall Burn dostarczyli solidnej dawki ciężkich brzmieć spod znaku metalcore’u. Warto było przyjechać do Warszawy!


9. 10.03.2017 – Anthrax + The Raven Age, Stodoła, Warszawa.

Po raz pierwszy Anthrax widziałam podczas Sonisphere na Stadionie Narodowym, ale nagłośnienie było tak tragiczne, że nie mogłam pozwolić, abym w taki sposób zapamiętała ten fantastyczny zespół. W Stodole z dźwiękiem już było wszystko w porządku, więc mogłam dać się ponieść tym szybkim thrashmetalowym gitarowym galopadom! I do tego jeszcze usłyszałam mój ulubiony z pewnych względów utwór „Blood Eagle Wings”. Świetny koncert, choć myślałam, że publiczność będzie reagować trochę bardziej entuzjastycznie.


8. 28.10.2017 – Airbourne + Desecrator, A2, Wrocław.

Prawdę mówiąc to pojechałam na koncert Airbourne, ponieważ wiedziałam, że ich muzyka to gwarancja doskonałej, żywiołowej zabawy. I nie pomyliłam się! Warto było przyjechać do Wrocławia, aby wybawić się przy energetycznej muzyce Australijczyków. A do tego Desecrator też okazał się fajnym supportem, choć dla odmiany grali thrash metal. Człowiek wybawiony to człowiek szczęśliwy.


7. 19.09.2017 – Papa Roach, Progresja, Warszawa.

Może koncert Papa Roach był nierówny, bo najwięcej emocji wywołał początek i koniec występu, ale i tak atmosfera była gorąca. Entuzjazm fanów nakręcał zespół, który dawał czadu na scenie tak bardzo, że nawet nie wytrzymała fryzura Jacoby’ego Shaddixa. Z kolei ja marzyłam o usłyszeniu na żywo „Last Resort” oraz „Getting Away With Murder”, aby z sentymentem cofnąć się do przeszłości, kiedy często słuchałam właśnie takiej muzyki. Marzenie się spełniło i czuję się spełniona!


6. 04.02.2017 – HammerFall + Gloryhammer, Lancer, Progresja, Warszawa.

Kiedy powracam myślami do koncertu HammerFall to czuję się, jakby odbył się on bardzo dawno temu, a nawet nie upłynął rok. Nie zmienia to faktu, że pamiętam go doskonale. Zabawa była znakomita, a fani pięknie odśpiewywali chóralne refreny. Poza tym Gloryhammer pozostawił po sobie niezapomniane wrażenie, kiedy śpiewali o jednorożcach i innych kosmicznych przygodach w bardzo oryginalnych strojach. Również Lancer dali dobry, heavymetalowy występ dopełniając fantastyczną atmosferę wieczoru.


5. 08.07.2017 – Three Days Grace, Stodoła, Warszawa.

Znakomity koncert dali Kanadyjczycy z Three Days Grace w Stodole. Atmosfera była fantastyczna, zabawa żywiołowa, a sam zespół też dał z siebie wszystko. Nic dodać, nic ująć, choć przyznam, że mimo intensywnej zabawy, miałam jeszcze siły na kilka piosenek więcej. Ale to tylko dlatego, że jestem zahartowana w boju. Cudownie było usłyszeć na żywo utwory takie jak „Animal I Have Become”, „The Good Life” czy „Never Too Late”. Nie przeszkadzało mi to, że wykonywał je Matt Walst, który jest równie dobrym wokalistą, co Adam Gontier. Był ogień!


4. 23.09.2017 – Sully Erna, A2, Wrocław.

Niezwykły, klimatyczny koncert wokalisty Godsmack. Magia, piękno muzyki i cudowna barwa głosu Sully’ego Erny, którego wokalnie wspomogła wspaniała Lisa Guyer. Plemienne rytmy, akustyczne dźwięki, a czasem mocniejsza gitara sprawiły, że ten występ był pełen życia i emocji. Po prostu miód na uszy! Przez cały koncert uśmiech nie schodził mi z twarzy – tak bardzo mi się podobało!


3. 15.11.2017 – Skálmöld + Omnium Gatherum, Stam1na, klub Kwadrat, Kraków.

W tym wypadku nie będę obiektywna, bo same koncerty nie można nazwać wielkimi czy zapadającymi jakoś nadzwyczajnie w pamięć, a to głównie ze względu na dość niską frekwencję w Kwadracie. Natomiast wielką przyjemność i radość przyniósł mi występ Skálmöld, który jest obecnie jednym z moich ulubionych zespołów. Uwielbiam ich, więc to było dla mnie wielkie przeżycie, a autografy na okładce płyty zostaną, jako piękna pamiątka. Poza tym spodobał mi się też koncert Omnium Gatherum, częściowo ze względu na tego nieco zwariowanego wokalistę, ale muzycznie też przygrzali ciężkością. Może to nie jest miłość od pierwszego usłyszenia, jak w przypadku Islandczyków, ale zyskali mój szacunek.


2. 28.11.2017 – Helloween, Hala Koło, Warszawa.

Helloween to legendarny zespół, których członków można nazwać ojcami chrzestnymi power metalu. Gdyby nie oni, nie byłoby takich grup jak Blind Guardian czy Masterplan (tu akurat pod względem personalnym). Więc jadąc na koncert sięgnęłam do korzeni tego gatunku. Nawet, jeśli do tej pory na co dzień nie słuchałam Niemców (prawdę powiedziawszy to było kwestią czasu) to czułam, że to jest wielkie, historyczne wydarzenie, w którym pragnęłam uczestniczyć, ponieważ do składu po 25-ciu latach powrócili Michael Kiske oraz Kai Hansen. Helloween grali przez trzy godziny swoje największe hity, a ja z nieschodzącym uśmiechem na ustach oglądałam tych przesympatycznych muzyków. Musiałabym sięgnąć głęboko pamięcią, żeby sobie przypomnieć czy któryś z zespołów emanował tak pozytywną energią ze sceny, a także niesamowitą pogodą ducha. To był fenomenalny koncert i bardzo się cieszę, a nawet jestem dumna, że na nim byłam, choć hala Koło nie przypadła mi za bardzo do gustu.


1. 09.12.2017 – Royal Republic + Aaron Buchanan & The Cult Classics, klub Kwadrat, Kraków.

Ostatni koncert w 2017 roku okazał się najlepszym! Kwadrat zapełnił się po brzegi rozentuzjazmowanymi fanami, co zapewniło gorącą atmosferę. Zgodnie z moimi przewidywaniami Royal Republic grając w klubie mogli rozwinąć skrzydła, dobrze się bawić i przekazać swoją żywiołową energię publiczności, która szalała, skakała, pogowała, śpiewała, wydzierała się i klaskała do rytmu. Koncert miał coś z Woodstockowych klimatów, gdzie panowała czysta, beztroska radość. Przypomniał mi się też bardzo ciepło przeze mnie wspominany koncert Eagles of Death Metal w katowickim MegaClubie, gdzie entuzjazm i pozytywna energia była wręcz namacalna. Występ Royal Republic miał coś z tamtej atmosfery i właśnie dlatego to Szwedzi wylądowali na pierwszym miejscu rankingu. Hańbą byłoby nie wspomnieć o Aaron Buchanan & The Cult Classics, którzy okazali się fantastycznym suportem i na pewno zapadającym w pamięć do końca życia, bo nie sądzę, że jeszcze kiedyś zobaczę wokalistę stającego na głowie na rękach publiczności. Doskonały wieczór pod każdym względem!


RANKING FESTIWALI 2017:

5. 01.05.2017 – Gitarowy Rekord Guinnessa + 3 – Majówka: Lacuna Coil, The Cranberries, Enter Shikari, Dog Eat Dog, Acid Drinkers, Hala Stulecia/Pergola, Wrocław.

Tym razem nie udało się pobić Gitarowego Rekordu Guinnessa, ale za to jak zwykle pod względem koncertowym było elegancko. Zabawa na Lacuna Coil była kapitalna, Enter Shikari roznosiła energia, a wokalista skakał po głośnikach, a The Cranberries przeniosło mnie do czasów dzieciństwa. Ponadto Dog Eat Dog fajnie rozkręcili imprezę. Nie ma lepszego sposobu na spędzenie Majówki!


4. 24.06.2017 – Life Festival Oświęcim: LP, Scorpions, Kasia Kowalska, Stadion Miejski, Oświęcim.

Od paru lat przymierzałam się, aby w końcu pojechać na słynny Life Festival, gdzie co roku grają wspaniali wykonawcy. Marzyłam, aby zobaczyć w końcu Scorpionsów na żywo, ale nie spodziewałam się, że LP zachwyci mnie jeszcze bardziej! Co za głos! Do tego jeszcze wystąpiła Kasia Kowalska, z którą podobnie jak z The Cranberries cofnęłam się myślami do lat 90. Scorpionsi zrobili na mnie ogromne wrażenie i też z sentymentem powspominałam moje czasy licealne, kiedy często ich słuchałam. Klaus Meine wciąż ma głos jak dzwon! Dodatkowo zaimponował mi Mikkey Dee znany z Motörhead, który zagrał kapitalną solówkę na perkusji – najlepszą, jaką do tej pory słyszałam podczas koncertów! To był magiczny wieczór!


3. 17.06.2017 – Impact Festival: System of a Down, Royal Republic, Red Sun Rising, TAURON Arena, Kraków.

Impact Festival przeniósł się do TAURON Areny w Krakowie, co mnie zirytowało ze względu na organizację. Natomiast koncertowo było znakomicie! W końcu udało mi się zobaczyć na żywo Red Sun Rising, którzy zagrali bardzo żywiołowo, choć za krótko. Po raz pierwszy, ale nie ostatni w tym roku, mogłam się nacieszyć muzyką i humorem Royal Republic, ale jednak odstawali stylowo od głównej gwiazdy wieczoru. A na System of a Down było oczywiście fantastycznie! Wybawiłam się niesamowicie, a także byłam blisko sceny, więc emocje sięgały zenitu. Nagłośnienie tym razem nie zawiodło, a akcja z balonikami wypadła zjawiskowo. Jednak przyznam, że podczas łódzkiego koncertu atmosfera była jeszcze gorętsza, wręcz ekstatyczna. Co nie zmienia faktu, że było rewelacyjnie i porywająco!


2. 03-04.08.2017 – 23. Przystanek Woodstock, Kostrzyn nad Odrą.

Mój pierwszy Woodstock i zakochałam się w tym festiwalu z miejsca! Dużo się nasłuchałam o tym, że to najpiękniejszy festiwal świata, gdzie liczy się przede wszystkim wyjątkowa, niezwykle pozytywna atmosfera. To wszystko okazało się prawdą! Czułam się jakbym przeniosła się na inną planetę, gdzie każdy emanuje beztroską radością, luzem i otwartością. Poraziła mnie ilość ludzi, ale po pierwszym szoku przyzwyczaiłam się do tych tłumów. Warunki sanitarne, czy walające się wszędzie śmieci, ani trochę nie wpłynęły na moje wspaniałe samopoczucie. A koncerty? Przyznam, że line-up raczej nie powalił mnie na kolana, ale oczywiście znalazłam coś dla siebie (Trivium, The Kyle Gass Band, New Model Army). Najważniejsze, że wywiozłam z Woodstocka piękne wspomnienia niespotykanej nigdzie indziej zjawiskowej atmosfery. Chcę tam wrócić w 2018 roku!


1. 25-26.08.2017 – Czad Festiwal: Blind Guardian, Alestorm, Edguy, Epica, Sonata Arctica, The Offspring, Big Cyc.

Przyznaję, że pod względem atmosfery Przystanek Woodstock bije na głowę Czad Festiwal, na którym też panował podobnie radosny i pozytywny nastrój. Ale za to line-up festiwalu w Straszęcinie był dla mnie po prostu wymarzony! Moje ukochane Blind Guardian nie mogłabym odpuścić, podobnie jak Alestorm, których bardzo chciałam zobaczyć na żywo w 2017 roku (cóż to był za genialny koncert!). To samo tyczy się Sonaty Arctici, choć ich występ mógł być nieco lepszy. Doskonale bawiłam się też na Big Cyc, a The Offspring przypomnieli mi piękne dziecięce lata. Do tego jeszcze Epica przekonała mnie do siebie i od tamtej pory moja miłość do tego zespołu nieprzerwanie wzrasta. I jeszcze poznałam Edguya, których z miejsca polubiłam. Czad Festiwal spełnił moje marzenia, a do tego jeszcze wybawiłam się za wszystkie czasy. Było cudownie!


Keep rockin’! Widzimy się na nowym blogu \m/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz