poniedziałek, 13 lutego 2017

Relacja: Ray Wilson zaśpiewał w Sosnowcu! (11.02.2017, Muza)

W sobotni wieczór Ray Wilson, były wokalista Genesis, oczarował sosnowiecką publiczność pięknym występem podczas wyprzedanego koncertu w Muzie.



To nie była pierwsza wizyta Raya Wilsona w Sosnowcu. Dwa lata temu sympatyczny Szkot uświetnił uroczyste otwarcie wyremontowanej Muzy, w której kiedyś mieściło się kino. W koncercie uczestniczył wtedy prezydent miasta, oficjele oraz zaproszeni goście. Najwyraźniej to wydarzenie zapadło wokaliście mocno w pamięć, bo wesoło skomentował, że sosnowiecka publiczność odmłodniała. Nie do końca, ale rzeczywiście młodych osób też nie brakowało na wypełnionej do ostatniego miejsca sali.

Tego wieczoru Ray Wilson z zespołem postawili na twórczość Genesis. Usłyszeliśmy takie znane utwory, jak „Home by the Sea”, „No Son Of Mine”, „Not About Us” czy „Follow You Follow Me”. Pięknie zabrzmiał w wykonaniu Szkota kompozycja „Mama”, której klimatu dodawały efekty świetlne. Przed piosenką „The Dividing Line” wokalista z sentymentem wspominał, jak niemal 20 lat temu występował z Genesis w niedalekim Spodku. Swoje pięć minut podczas utworu mieli gitarzyści Steve Wilson i Ali Ferguson, a także Mariusz Koszel na perkusji. Furorę robił też grający na saksofonie Marcin Kajper podczas numerów „Thats’ All” czy „Another Cup Of Coffee” w coverze Mike & The Mechanics.

Choć publiczność delektowała się na siedząco spokojnymi dźwiękami „Another Day In Paradise” (cover Phila Collinsa), „Wish You Were Here” (Pink Floyd) to na nogi poderwały wszystkich utwory: satyryczny „Jesus He Knows Me” i dynamiczny „Land Of Confiusion”, a także covery: „Solsbury Hill” (Peter Gabriel) i „Knocking On Heaven’s Door” (Bob Dylan). Powściągliwa publika dała się ponieść muzyce i znajomym melodiom, żywo klaszcząc do rytmu, wspólnie śpiewając słowa utworów i podrygując radośnie.



Z kolei z solowej twórczości artysty usłyszeliśmy melancholijne „Makes Me Think Of Home”, emocjonalne „Song For A Friend”, akustyczne „Ever The Reason” oraz pozytywnie brzmiące „Calvin And Hobbes”.

Wydawało się, że publiczność nie podniesie się z krzesełek i ograniczy się jedynie do wsłuchiwania się w przepiękną barwę wciąż imponująco mocnego głosu Raya Wilsona. Ale charyzma wokalisty i pozostałych muzyków oraz uwielbiane kawałki przełamały nieśmiałość, a reakcje uradowanych ludzi były takie, jak na rockowy koncert przystało. Pod względem nagłośnienia Muza dała radę, więc fani mogli czuć się usatysfakcjonowani. Po koncercie muzycy chętnie rozdawali autografy i pozowali do zdjęć w foyer, więc radość była podwójna. Ten miły akcent dopełnił udany występ Raya Wilsona, który mam nadzieję, że jeszcze powróci do Sosnowca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz