piątek, 2 stycznia 2015

Koncertowe podsumowanie ro(c)ku 2014!

W 2014 roku byłam na wielu koncertach, więc postanowiłam wybrać te najlepsze. Co to były za występy… niezapomniane, fantastyczne, nierealne! Oto dziesiątką koncertów 2014 roku!

10. Proletaryat – 06.06.2014r., Dni Sosnowca.

Ciepło wspominam ten koncert… nie tylko dlatego, że było wtedy po prostu gorąco. Ludzi było mało, tylko wtajemniczeni. A mimo to młodzież bawiła się w mini pogo, do którego dołączały sporadycznie inne osoby. A panowie z Proletaryatu nie odpuścili i dali bardzo fajny koncert. Pozytywnie wbił mi się w pamięć, dlatego w tym zestawieniu musiał się pojawić.

[RELACJA]

9. WinterFest –  15.11.2014, Skindred, Klub Studio, Kraków.

Tak nisko, bo było haniebnie mało ludzi. Ale za to na Skindredzie była super zabawa, można było poszaleć!

[RELACJA]

8. Chemia/OCN – 28.03.2014r., 2doors, Sosnowiec.

Również mało ludzi, nawet jak na tak miniaturowy klub jakim jest 2doors. Ale niespodziewanie panowie z Chemii rozkręcili z tej małej grupki ludzi fajną zabawę. A więc jak się chce i potrafi się to można ruszyć ludzi do pogo, nawet panią w szpilkach ;)

[RELACJA]

7. Deep Purple – 15.02.2014r., Spodek, Katowice.

Tym razem, dla odmiany w tym zestawieniu – Spodek był pełen ludzi. Dzień, w którym Kamil Stoch i Zbigniew Bródka zdobyli złote medale olimpijskie. Trochę szkoda, że siedziałam na trybunach, ale mimo to było bardzo fajnie, a uśmiech nie schodził mi z ust. Może nie poszalałam na tym koncercie ale i tak dobrze się bawiłam!

[RELACJA]

6. Avenged Sevenfold – 04.06.2014r., Atlas Arena, Łódź.

Gdyby nie ogromne rozczarowanie tak małą ilością ludzi w Atlas Arenie – koncert byłby zdecydowanie wyżej. Świetna zabawa, pogo, klaskanie, śpiewanie – wszystko co najlepsze było – poza ludźmi.

[RELACJA]

5. Hunter/Coma – 21-22.03.2014r., CK Wiatrak, Zabrze.

Dwa dni pod rząd w CK Wiatrak na koncertach. Wyszalałam się za wszystkie czasy, a koncert Huntera plasuje się na szczycie najdzikszych koncertów, na których byłam. Niby „to co się działo w klubie, zostaje w klubie” ale tym razem zastosowałam wyjątek ;)

[RELACJA cz.1]

[RELACJA cz.2]


4. Iron Maiden – 24.06.2014r., Inea Stadion, Poznań.

Poza podium wylądował Iron Maiden… tylko dlatego, że nie wypełnili całego stadionu. Ale co się dziwić skoro przyjechali z niemal identyczną set listą co grali rok wcześniej? A jakoś w tych okolicach grał Soundgarden w Oświęcimiu? I Black Label Society… Ale powiem szczerze, że koncert sam w sobie był troszkę lepszy od tego w Atlas Arenie (chociaż trzy pierwsze piosenki niemal nie dało się rozpoznać) – przede wszystkim Bruce’a Dickinsona jeszcze bardziej rozpierała energia (czy to w ogóle możliwe?). I muszę wspomnieć, ze to był mój pierwszy koncert stadionowy, więc też był przeżyciem. I oczywiście dużo radości było widząc Ghost po raz pierwszy (a w następny dzień po raz drugi).


[RELACJA]

3. Ghost – 25.06.2014r., Stodoła, Warszawa.

A jednak Ghost minimalnie, bo minimalnie, ale przebił Ironów. Dzień po Maiden pojechałam do Warszawy (trasa Sosnowiec-Katowice-Poznań-Katowice-Sosnowiec-Katowice-Warszawa-Katowice-Sosnowiec). I dostałam to o czym tak marzyłam – klubowy koncert Ghost i wspaniałe przyjęcie publiczności i super zabawa. No i Papa wraz z Ghulami. To był dziwny koncert ale jaki fajny!

[RELACJA]

2. Skillet – 28.10.2014r., Stodoła, Warszawa.

Drugie miejsce zasłużenie zajął Skillet. Gdyby nie wydarzenia z miejsca pierwszego – wygraliby w podsumowaniu koncertów 2014 roku. Co prawda już ich widziałam wcześniej dwa razy, ale również marzyło mi się ich zobaczyć na klubowym koncercie w dużym klubie. I nie tylko oni dali czadu, ale publiczność była genialna! Ogłuszająca atmosfera, świetna zabawa, spontaniczne reakcje. Perfekcyjny koncert! Ja chcę jeszcze raz! ;)

[RELACJA]


1. Sonisphere – 11.07.2014r., Metallica, Alice in Chains, Stadion Narodowy, Warszawa.

Sonisphere musiał wygrać. Nie było innej opcji! Bo nie da się przebić Snake-pita. I mieć na wyciągnięcie ręki Jamesa Hetfielda, Robba Trujillo czy Kirka Hammetta. I mieć możliwość wysłuchania wszystkich ulubionych utworów Metalliki, które towarzyszyły mi właściwie przez całe życie. Jeszcze dodać do tego koncert Alice In Chains trzeba to wydarzenie określić jako koncert życia. Pełny stadion (oszałamiające wrażenie 50-ciu tysięcy ludzi w czarnych koszulkach), ogromna scena, niezła zabawa pod sceną. Wciąż nie wierzę, że to się wydarzyło – tak jak złoto Polaków w MŚ w siatkówce czy złoto Michała Kwiatkowskiego.

[RELACJA cz.1]

[RELACJA cz.2]

ciekawostka – na For Whom The Bell Tolls stałam tuż za Jamesem.

Keep rocking! \m/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz