niedziela, 8 czerwca 2014

Relacja: Proletaryat zagrał na Dniach Sosnowca!

Proletaryat, 06.06.2014 r., Dni Sosnowca.

Włączam w piątek rano facebooka, patrzę: Dni Sosnowca, godz. 17:20 Proletaryat. Miałam mgliste pojęcie na temat tego zespołu (nawet mi się dwie piosenki podobają Ból i Jak ptak), więc postanowiłam zobaczyć na żywo.

Jak to zwykle bywa o tej porze dnia, niespecjalnie zebrała się publiczność. Ale ci co podeszli pod scenę rozkręcili imprezę. Młodzi ludzie, w przedziale wiekowym 15-20 lat plus kilka ciut starszych, bez ceregieli wchodziło w pogo, headbanging czy młyn. Pewnie, że dla ludzi nie słuchających cięższych brzmień takie zachowanie wydawać się może co najmniej dziwne, jeżeli nie nienormalne. A tak naprawdę to jest okazja do dobrej zabawy, wyskakania, wykrzyczenia i wyżycia się. I to nie tylko faceci szaleli ale też przyodziane w glany dziewczyny.


Ale nie to skłoniło mnie do przemyśleń. Proletaryat to przecież zespół rodzącej się wolnej Polski. Pierwszą płytę wydali w 1989 roku i z dużą regularnością kontynuowali nagrywanie kolejnych w latach 90tych. To inna muzyka, inne przesłanie niż to co teraz mają do zaoferowania polskie zespoły. Zupełnie inna filozofia. Wydawać by się mogło, że różnica pokoleniowa jest nie do przeskoczenia, że ci młodzi ludzi niczego nie rozumieją, bo większość piosenek powstała nim się urodzili albo byli zbyt mali aby pamiętać tamtejszą rzeczywistość. A jednak, młodzież doskonale się bawiła i to znając się  na rzeczy. Nawet lepiej – przy choćby Naprzód Marsz, nawet starsi dali ponieść się emocjom i dołączyli do pogo, a w tle słyszałam jakieś wypowiedzi o Jarocinie.


Kiedyś (czyli lata 80te, początek 90tych lat) młodzi ludzi buntowali się przeciwko realiom w Polsce, przeciwko władzy, milicji, socjalistycznemu porządkowi. Chcąc wyrazić siebie zapuszczali włosy, nosili wytarte jeansy czy glanopodobne buty. I to był szczyt rozbójnictwa. Dziś nie dziwi widok długowłosego chłopaka czy zakolczykowanej dziewczyny, nie wspominając o tatuażach czy czarnych koszulkach ulubionych zespołów. Dziś dzieciaki nie mają się przeciwko czemu lub komu buntować. Żyjemy od 25 lat w wolnym kraju (parę dni temu obchodziliśmy rocznicę wolnych wyborów), każdy może ubierać się jak chce, słuchać czego chce i zachowywać się jak mu się podoba (o ile nie szkodzi innym). Czy rzeczywiście? Może i Polska jest wolnym, suwerennym krajem, ale mentalnie Polacy wciąż są zamknięci w sobie. Smutni, szarzy, nudni, nietolerancyjni i bez zainteresowań. Wciąż są powody do buntu: przeciw stagnacji, apatii, konsumpcjonizmowi. I właśnie ta garstka dzieciaków bawiących się, uśmiechniętych, szalejących jakby co najmniej byli na Festiwalu w Jarocinie. Piękną scenę zaobserwowałam kiedy grupka nastolatków podeszła blisko sceny i jeden z chłopaków ściągnął z ramion dresową bluzę i poszedł w pogo. Koledzy śmiali się z niego i nagrywali go na komórkę. Ale ten młody człowiek bez kompleksów i bez oporów bawił się w najlepsze. Takie osoby jak on, to są ludzie nowej Polski. Ludzie o wolnych, otwartych umysłach.

Jeżeli ktoś myślał, że rock umarł, że jego duch wolności zanikł, jest w błędzie. Proletaryat dał świetny koncert. Rock is not dead! Widziałam.


Outro:

Niby Proletaryat to ludzie przeszłości, ale sami powiedzieli, że niektóre piosenki są wciąż aktualne. Jak choćby Czyste ręce. Fajnie rozkręcał publikę wokalista – Tomasz Olejnik, krzycząc „Hej!”, a zagrał na ambicjach Sosnowiczan mówiąc „Krzyczcie tak żeby słyszeli was w Katowicach!” – lepszej mobilizacji nie mógł wymyślić.

Poza tym różnorodność reprezentacji koszulek była zdumiewająca: Metallica, Acid Drinkers, Slayer, Coma, Disturbed, Irona Maiden, Kult, Led Zeppelin, Blind Guardian (?!). Niebywała różnorodność, a wszyscy świetnie się bawili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz