poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Tydzień z Blind Guardian, cz. 1

Tydzień z Blind Guardian, cz. 1.

Pozwólcie mi przedstawić powermetalowy zespół z Niemiec – Blind Guardian. Muzycy, którzy dzięki swojemu zamiłowaniu do szybkiej i emocjonalnej muzyki oraz pasji do literatury fantasy, stali się pionierami gatunku. Grupa, która wyprzedziła modę (na "Władcę Pierścieni") o 20 lat. Ludzie, którzy w ciągu 30 lat swojej kariery zebrali pokaźną grupę wiernych fanów, którzy potrafią odśpiewać każdy utwór a capella i stworzyć niesamowitą, magiczną i niespotykaną atmosferę podczas koncertów (w tym i polscy fani!). To właśnie Blind Guardian, zespół, który mimo wielu sukcesów, wciąż każe czekać na swoje największe, szczytowe arcydzieło skupiające się na trylogii "Władcy Pierścieni". Nadszedł czas aby przybliżyć historię tej niezwykłej grupy.

Zespół Blind Guardian został założony w Krefeld (RFN) w 1984 roku przez Hansi Kurscha (wokal i bas) i Andre Olbricha (gitara prowadząca). Początkowo zespół nosił nazwę Lucifer’s Heritage (czyli Dziedzictwo Lucyfera) i pod tym szyldem wydali nawet dwa dema: "Symphonies of Doom" (1985) i "Battalions of Fear" (1986). Ale pod naciskiem wytwórni, która uważała, że nazwa zbyt mocno kojarzy się z black metalem (który panował w latach 80-tych), musieli ją zmienić. Inspiracja przyszła w związku z wydaniem nowej płyty „Awaken The Guardian” przez grupę Fates Warning. Chłopakom (no bo w końcu mieli wtedy po 20 lat) spodobało się słowo „guardian” (czyli ang. Opiekun), dodali „blind” i tak powstała legendarna nazwa „Blind Guardian”. Również wtedy wyklarował się klasyczny skład zespołu z Thomasem „Thomenem – The Omenem” Stauchem za perkusją i Marcusem Siepenem grającym na gitarze rytmicznej.


Debiutancki album "Battalions of Fear" został wydany w maju 1988 roku. Słychać na nim wpływy Iron Maiden (wokal przypomina mi trochę Paul’a Di’Anno) i Helloween. To prosty i szybki speed metal, ale już wykazujący pewne symptomy rodzącego się power metalu (Majesty). Pierwsza trasa koncertowa okazała się totalną porażką.

W związku z tym już w 1989 roku wydali drugi album "Follow the Blind". Bardziej dopracowany krążek z elementami orkiestrowymi i chóralnymi (overdubbing) przyciągał uwagę słuchaczy ciężkiej i szybkiej muzyki, nie tylko w Niemczech (udało im się nawet zaistnieć na listach przebojów w Japonii). To z tej płyty pochodzi legendarny już utwór Valhalla, tak namiętnie odśpiewywany na koncertach. Warto wspomnieć, że Valhalla powstała jako ostatnia, tylko ze względu na to, że mieli do wykorzystania jeszcze 5 minut wolnego miejsca na płycie. Mimo, że muzycy wspominają, że podczas tworzenia utworu panowała wyjątkowa atmosfera (gościnnie wystąpił Kai Hansen z Helloween), tak termin wydania płyty ich gonił, na czym ucierpiała jakość tego znakomitego utworu (na szczęście na kompilacyjnej płycie "Memories of a Time to Come", Valhalla została nagrana na nowo z ponownym udziałem Kai’a, i brzmi o niebo lepiej od oryginału). Co ciekawe tytułowy utwór nigdy nie był grany na żywo, a mimo to został zremiksowany i umieszczony na "Memories of a Time to Come" (2012). Płytę zamyka zaskakujący cover piosenki Barbara Ann zespołu The Regent, przy której można się nieźle uśmiać, ale jednocześnie trzeba przyznać, że zespół ma poczucie humoru (co potwierdzą jeszcze w przyszłości).

W 1990 roku grupa wydała trzeci album "Tales From the Twilight World". To pierwszy przełomowy moment w historii zespołu. W Niemczech krążek sprzedawał się bardzo dobrze: rozszedł się w ilości 30 tys. kopii. Na płycie odnajdziemy kolejne koncertowe klasyki zespołu, takie jak Lord of the Rings, Welcome to Dying czy Traveler In Time. Warto również wspomnieć o The Last Candle. To utwór, który można nazwać pewnego rodzaju podsumowaniem dotychczasowych osiągnięć zespołu i udokumentowaniem jego rozwoju. To początek nowego gatunku jakim jest power metal. Łączy w sobie melodyjność, szybkość, świetny wokal Hansi’ego i wszystko to w klimacie fantasy. I pomyśleć, że utwór powstał, podobnie jak to było z Valhallą, tylko ze względu na to, że podczas procesu tworzenia zostało im jeszcze trochę miejsca na krążku… szkoda, że prawie w ogóle nie grają go na żywo…


koniec części 1…

Źródło zdjęć:
blind-guardian.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz