poniedziałek, 20 marca 2017

Relacja: Hunter zagrał w Zabrzu! (17.03.2017, CK Wiatrak)

Jak co roku na wiosnę Hunter wyruszył w trasę koncertową, na której nie mogło zabraknąć zabrzańskiego CK Wiatrak, gdzie jak zwykle panowała niezwykle żywiołowa i gorąca atmosfera. W roli supportu zagrał zespół SIQ.



Pewnie gdyby nie intensywna sesja nagraniowa tradycyjnie słuchalibyśmy przed Hunterem zespołu Eier. Na pewno o wiele bardziej pasowaliby pod względem gatunkowym od SIQ, którzy siedzą w klimatach rock’n’rollowych, idealnych na Przystanek Woodstock. Ale koniec końców grali sympatycznie i z werwą, nawet rozkręcając małe pogo pod sceną. Choć trzeba przyznać, że największy entuzjazm licznej publiczności wywołały covery piosenek „Szare Miraże” Maanam (uderzające podobieństwo głosów) oraz „Love Shack” The B-52′s. Poza tym Ania Brachaczek (wokal, bas) nie tylko pięknie wyglądała w pasiastym kombinezonie, ale też nawiązała całkiem niezły kontakt ze słuchaczami. Może SIQ jakoś przesadnie nie rozgrzali ludzi pod sceną, ale i tak przyjemnie się ich słuchało.

Hunter rozpoczął swój koncert od mocnego uderzania utworem „Armia Boga”, aby potem zagrać dynamiczne „Dwie siekiery”. Pod sceną momentalnie się zakotłowało. Kilkadziesiąt osób bawiło się na całego, dając się ponieść muzyce. Od razu rzucił się w oczy u Jelonka brak… rogów! Na szczęście nie wpłynęło to na jego pełną pasji, rogatą grę na skrzypcach, które w końcu było słychać jak należy.

W związku z tym, że jest to trasa promująca album „Niewolność” to na początek usłyszeliśmy na żywo ciężki utwór „NieWinny”, aby po chwili przyspieszyć na „Niewesołowskim”, do którego niedawno zespół pochwalił się nowym, teatralnym teledyskiem. Nowości spotkały się z gorącym przyjęciem, co było widać po szalejących fanach. Nieco mniej emocji wywołały piosenki ze starszej płyty „Medeis” (2003), a mowa tu o rzadko granym „Grabaszszsz…”, metallikowym „Mirror of War” i balladowej piosence „Siedem”. Hunter kontynuował podróż po swojej dyskografii grając uwielbiane „Imperium Uboju”, podczas którego nie zabrakło zakrwawionych kitlów. Z kolei poważnie zabrzmiał utwór „Gorzki”, gdzie publiczność ograniczyła się do śpiewania słów.

Byłam już na kilku koncertach Huntera, ale niemal za każdym razem zespół potrafi mnie czymś zaskoczyć. Tym razem było to „KaraluchPogo”, czyli pogo… leżące z nóżkami w górze podczas numeru „NieRządnicki”. Brzmi tak samo zabawnie, jak wyglądało, choć wydaje mi się, że nie wyszło tak fajnie, jak wszyscy się spodziewali. W każdym razie było to oryginalne doświadczenie dla każdego uczestnika koncertu w Wiatraku!


Po tym krótkim odpoczynku znowu ruszyła maszyna przyspieszając w potężnym „PodNiebnym” i „OsieM”, ale bez tradycyjnego pozdrowienia dla Władimira P. Jak Michał Jelonek dorwał się do mikrofonu to jeszcze po numerze oznajmiał wszem i wobec, że Paweł „Drak” Grzegorczyk został polskim Wokalistą Rocku 2016 Antyradia. Nie obyło się bez burzy braw, „Sto lat” oraz namiętnych pocałunków. „Zaśpiewaj nam coś Paweł” – zachęcił wokalistę Jelonek, więc zagrali żywiołową „Rzeźnię nr 6”, „Trumian Show” z głośnym śpiewem fanów i niezwykle ciepło przyjętą, zawrotną „RiPostę DrugoKlasisty”.

Na bis Hunter zagrał niespodziewanie niesamowicie wymagający, mroczny i monumentalny utwór „Arges”. To jedna z moich ulubionych kompozycji zespołu, która w setliście pojawia się bardzo rzadko. Ale żeby czerpać z niej pełną przyjemność obowiązkowo potrzebne jest nagłośnienie na wysokim poziomie, a takie było tego dnia w Zabrzu. „Arges” zabrzmiał pięknie i należycie ciężko. Również „$mierci$miech” z bardzo dobrze słyszalnymi skrzypkami dało powody do radości, a fani szaleli w ostatnich ściankach i pogo. Na koniec Hunter zostawili sobie „NieWolnOść”, które od momentu premiery cieszy się niesłabnącą popularnością, a cały Wiatrak ostatkiem sił wyśpiewał słowa piosenki, która tak dobrze opisuje obecną polską rzeczywistość.

Co tu dużo mówić – Zabrze nigdy nie zawodzi pod względem atmosfery, co nawet przyznał sam Drak. Fani, którzy wypełnili klub po brzegi, szaleli w pogo, ściankach, śpiewali, chętnie klaskali i wymachiwali pięściami nad głową. Żywiołowa zabawa opanowała znakomicie nagłośniony Wiatrak. Jeśli czegoś zabrakło podczas koncertu to utworu „T.E.L.I.”, który ostatnio był nieodłącznym elementem występów Huntera, ale tak wiele innych świetnych kawałków usłyszeliśmy tego wieczora, że nie ma mowy o niedosycie. Było kapitalnie, jak zawsze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz