wtorek, 30 sierpnia 2016

Relacja: Sabaton, Hunter, Illusion we Wrocławiu! (29.08.2016, Centrum Historii Zajezdnia)

Jak najlepiej spędzić urodziny? Oczywiście na koncercie swojego ulubionego zespołu! Tak się złożyło, że 29 sierpnia we Wrocławiu z okazji otwarcia Centrum Historii Zajezdnia w dawnej Zajezdni Autobusowej MPK przy ulicy Grabiszyńskiej mieli zagrać Sabaton, Illusion oraz Hunter. Lepszego prezentu urodzinowego nie mogłam sobie sprawić!



Wiedziałam, że Sabaton jest bardzo popularny w Polsce, ale nie wiedziałam, że aż tak! Pierwsze tego oznaki można było zaobserwować już na Rynku we Wrocławiu, gdzie połowa ludzi tam przebywająca nosiła dumnie koszulki szwedzkiego zespołu. Identyczna sytuacja jak podczas koncertu Iron Maiden sprzed niecałych dwóch miesięcy. Ale tutaj mnie ta ilość miłośników Sabatonu zaskoczyła. To przecież power metal for the god’s sake! I poniedziałek!

Teren Centrum Historii utwierdził mnie, że to nie będą zwykłe koncerty. Pod dużą sceną, tuż przed pierwszym wykonawcą, pojawił się już spory tłum fanów metalu i rocka, uzbrojonych w czarne koszulki. Jako pierwsi pojawili się panowie z Huntera, którzy rozpoczęli, już tradycyjnie, od „Imperium uboju”. W białych zakrwawionych kitlach od razu nakręcili ludzi do zabawy. A trzeba powiedzieć, że w takich dziennych warunkach jest to dużą sztuką dla metalowego  zespołu. Jednak dla Huntera nie stanowiło to problemu, bo na kolejnych utworach „Rzeźnia nr 6”, „T.E.L.I.”, „Labirynt Fauna” i „Trumian Show” coraz więcej młodzieży w glanach pogowało pod sceną i żadnego numeru nie ominęła ścianka. I co ciekawe, publika najbardziej domagała się nowego kawałka „Niewolność” z nadchodzącego albumu, o tym samym tytule. I tym mocnym akcentem Hunter zakończył ten energetyczny koncert.


Z kilkuminutowym opóźnieniem na scenie zameldowała się legenda polskiego rocka, czyli Illusion. Zaczęli, jak to oni, dość niemrawo. Aż tak, że co niektórym, którzy mniej znają ten zespół, mogło przejść przez myśl, że to był błąd w zaproszeniu ich na obchody we Wrocławiu. Szczególnie, że wokalista i gitarzysta, Tomasz „Lipa” Lipnicki był tak nabuzowany, żeby nie powiedzieć  wkur…ony, że bez kija nie podchodź. Nerwy puściły dopiero po „Solą w oku”, a i kolejne kawałki jak „Kły”, „Holy land”, „B.T.S.”, „140” rozruszały porządnie publikę. Lipa już z uśmiechem bawił się z gitarzystą Jerzym Rutkowskim na scenie i te już pozytywne emocje udzieliły się ludziom, którzy szaleli do klasyków „Wojtek”, „Bracie” i „Na luzie”. Koniec końców Illusion wprawili publiczność w świetne humory przed Sabatonem.


Szwedzi szturmem wzięli wrocławską zajezdnię, zaczynając koncert od „Ghost Division” i „Uprising”. Fani oszaleli ze szczęścia, głośno śpiewając słowa chyba najpopularniejszej u nas piosenki Sabatonu. Niesamowita zabawa trwała dalej na „Blood of Bannockburn” i „Carolus Rex”. Wokalista, Joakim Brodén, był pod wielkim wrażeniem publiczności: „Gramy od 17 lat, ale nigdy tak dobrze się nie bawiłem na koncercie w poniedziałek!”. Panowała rewelacyjnie przyjazna atmosfera.

„Swedish Pagans” to wokalny popis fanów. Pogo, ścianki i wspólne skakanie towarzyszyło utworom „Gott mit uns” i „The Art of War”. Również podczas kawałków z najnowszej płyty „The Last Stand” takich jak „Sparta” i „Shiroyama” trwała fantastyczna zabawa. Humory dopisywały uczestnikom koncertu, którzy podpuszczali frontmana krzycząc po niemal każdej piosence: „jeszcze jedno piwo!”, a kiedy już Brodén otrzymał ów trunek, można było usłyszeć: „pij do dna!”.


Żarty trzymały się też chłopaków z Sabatonu. Chris Rörland próbował coverować słynny “Wind of Change”, jednak część gwizdana wyszła słabiutko… ale za to była idealnym wstępem do kolejnego, uwielbianego przez publikę „To Hell and Back”. Z kolei „Attero Dominatus” idealnie przygotował grunt pod nowy utwór związany z polską historią, a mianowicie „Winged Hussars”. Publiczność szalała uradowana!

Trudno powiedzieć, jak to możliwe, ale fani mieli jeszcze siłę na zdzieranie gardła na szybkim „Night Witches”, żywiołowym „40:1” i potężnym „Primo Victoria”. Koncert zamknął kapitalny „Metal Crüe”.

Słuchając w domu twórczości Sabatonu, można dojść do wniosku, że grają tak trochę na jedno kopyto i na dłuższą metę monotonnie. Oczywiście wciąż niezwykle potężnie i dynamicznie, ale bardzo podobnie. Natomiast na żywo w ogóle nie odnosi się takiego wrażenia – każda piosenka brzmi inaczej, wyjątkowo. I to jest siła Szwedów! Ich show oraz pozytywne nastawienie zjednują ludzi i porywają do wspólnej, genialnej zabawy. A w naszym kraju przyjazd Szwedów jest traktowany jak święto narodowe – Polska kocha Sabaton! I każdy mógł się o tym przekonać będąc na niezapomnianym koncercie we Wrocławiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz