piątek, 18 września 2015

Tydzień z Shinedown, cz.1

Shinedown gra metal alternatywny, chociaż spotkałam się też z ładnym określeniem, że ich muzyka to melodyjny hard rock inspirowany grunge’owymi zespołami  początku lat 90-tych. Czyli, że post-grunge też wchodzi w rachubę, który możemy usłyszeć na pierwszej płycie. Zważywszy, że najnowszy album jest zachowany w lżejszej stylistyce, trudno jest teraz ich zaszufladkować. Czy to dobrze czy niedobrze – pozostawiam to już do własnej oceny. Osobiście wolałabym, aby trzymali się stylu, który prezentowali na trzech pierwszych płytach. Cofnijmy się zatem w przeszłość do początków istnienia Shinedown, powspominajmy stare, dobre (a może złe?) czasy, kiedy zespół wyglądał (dosłownie) zupełnie inaczej!

Założony na początku XXI wieku Shinedown tworzyli: Brent Smith (wokal), Barry Kerch (perkusja), Brad Stewart (gitara basowa) i Jasin Todd (gitara). Przed uformowaniem się składu, Smith śpiewał w grupach Blind Thought i Dreve. Ta druga miała nawet podpisany kontrakt z wytwórnią Atlantic Records. Kapela szybko się rozpadła, więc wokalista zwerbował nowych członków, aby ostatecznie stworzyć zespół znany na całym świecie, który nazwano Shinedown.



Pochodzenie nazwy Shinedown

hinedown – kiedy zespół podpisał kontrakt z wytwórnią płytową musieli wymyślić odpowiednia nazwę. Pewnego dnia, w domu Brada Stewarta, Brent spojrzał na obraz wiszący w rogu na ścianie, który przedstawiał sylwetkę obejmujących się osób (w jednym z wywiadów nawet wspomniał, że obraz namalowała jego ówczesna dziewczyna, jako prezent ślubny). Wokalista wtedy stwierdził, że obraz byłby fajniejszy, gdyby światło (shine) padało w dół (down) na ten obraz. Następnego dnia Brad zaproponował nazwę „shining-down”, skróconą potem do shinedown, która spodobała się reszcie zespołu. Uznali, że bardzo do nich pasuje: raz jest lepiej, a raz jest gorzej. Czasem błyszczysz, a innym razem jesteś na dnie – shine & down. Yin i Yang. Doskonała równowaga, balans.


Początek kariery

W 2003 roku Shinedown zadebiutowali albumem „Leave a Whisper” i singlami „45” oraz „Burning Bright”. Chociaż w tamtym czasie zespół był porównywany do Nickelbacka, płyta była bliższa mrocznego i pesymistycznego brzmienia Alice In Chains, a ich cover Lynyrd Skynyrd „Simple Man” ukazał niezwykłe podobieństwo do klasycznego southern rocka lat 70-tych. Frontmen Brent Smith demonstrował swój potężny, ekspresyjny wokal, który rekompensował ogólne tendencje muzyczne w tamtym czasie. „Leave a Whisper” osiągnął status platynowej płyty, a dzięki trasie koncertowej z 3 Doors Down jeszcze zwiększył swoją popularność.

Dwa lata po debiucie zespół wydał album „Us and Them”, który okazał się bardziej przekonujący od poprzednika. Pierwszy singiel „Save me”, który osiągał pierwsze miejsca na listach rockowych stacji radiowych, znacząco podniósł poziom sprzedaży płyty. Wzrosło zainteresowanie zespołem i kolejnymi singlami, jak choćby bojowym „I Dare you”. I tym razem Shinedown wyruszyli w trasę koncertową z 3 Doors Down.

Rozpad zespołu i przełomowy album „The Sound of Madness”

Ale po sukcesie „Us and Them” Shinedown zaczął się rozpadać. W 2007 roku Brad Stewart odszedł z zespołu, a w kwietniu 2008 roku – dwa miesiące przed wydaniem trzeciej płyty – Jasin Todd również opuścił grupę. Odejście Todda zbiegło się z pewnymi wydarzeniami: dwa dni przed ogłoszeniem tej informacji, Todd został aresztowany w  ShinedownJacksonville za stawianie oporu wobec policjanta, będąc w stanie nietrzeźwości. Po opuszczeniu grupy wycofał się z życia publicznego, ale od 2010 roku gra w post-grunge’owej kapeli Fuel. Pustkę w zespole, który wyruszał w trasę koncertową wypełnili gitarzysta Nick Perri i basista Eric Bass. Warto też wspomnieć, że Zach Myers towarzyszył zespołowi już od 2005 roku grając na gitarze rytmicznej i wspierając wokalnie Smitha, a także czasami grając na basie.

Pomimo personalnych zawirowań, trzeci album Shinedown „The Sound of Madness” został wydany w czerwcu 2008 roku. Już pierwszy singiel płyty – wybuchowy „Devour” oskarżający administrację ówczesnego prezydenta George’a W. Busha o wojnę w Iraku – wprowadza nas w mocne brzmienie najbardziej żywiołowego albumu, jaki do tamtej pory powstał. Z pomocą producenta Green Day – Roba Cavallo, utwory Shinedown uzyskały najbardziej wymowny i zniewalający charakter w dotychczasowej twórczości grupy, od energetycznego „Sound of Madness” po emocjonalne „Second Chance”. Płyta osiągnęła platynę w USA oraz złoto w Kanadzie. I w końcu po raz pierwszy w historii, zespół wyruszył w trasę koncertową, jako headliner. Więcej o płycie przeczytacie w następnym artykule.

W ciągu kolejnych czterech lat Shinedown bardzo intensywnie koncertowali, dając w sumie 282 występy w USA, Kanadzie, Europie, a także w Australii. W tym czasie wydali też DVD „Somewhere in the Stratosphere”  z koncertów w Kansas (akustyczny) i Waszyngtonie. Skład zespołu na dobre się ustabilizował, więc Smith, Kerch, Bass i Myers przystąpili do procesu nagrywania nowej płyty.

„Amaryllis” i koncert w Polsce

W 2012 roku ukazał się album „Amaryllis”, który w swoim debiucie na liście Billboard 200 wspiął się na 4 miejsce. Jednak single „Bully”, „Unity” czy „Enemies” nie powtórzyły sukcesu „Second Chance”, ale mimo to płyta osiągnęła złoto w USA. Shinedown ponownie wyjechali w międzynarodową trasę, zahaczając o nasz piękny kraj nad Wisłą!

A o tym wspaniałym koncercie z Warszawy możecie przeczytać we wspomnieniowej relacji pod TYM LINKIEM. Ponadto byłam jeszcze w Londynie na koncercie Shinedown i o tym możecie poczytać TUTAJ.

Dzisiaj Shinedown wydali swój piąty album pt. „Threat to Survival”. O czym jest płyta, dlaczego tyle trwało jej nagrywanie i co inspiruje wokalistę możecie przeczytać w wywiadzie w TYM MIEJSCU.
„Now victory is all you need
So cultivate and plant the seed
Hold your breath and count to ten, just count to ten”

W następnym odcinku „Tydzień z…” przybliżę historię powstawania albumu „The Sound of Madness”, który osiągnął największy sukces w historii Shinedown.

Źródło:
http://rock.about.com/od/shinedown/p/shinedown.htm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz