wtorek, 23 czerwca 2015

Serialowe podsumowanie sezonu 2014/2015

Przygotowałam osobisty ranking seriali sezonu 2014/2015. Starałam się być obiektywna ustalając ostateczną klasyfikację, ale przyznam, że emocje wzięły górę. Czy słusznie?



Oczywiście zestawienie „Seriali sezonu 2014/2015” jest wyborem subiektywnym podyktowanym własnym widzimisię. Żałuję, że na liście brakuje kilku ciekawych tytułów, których nie zdążyłam obejrzeć, a na pewno znalazłyby się wysoko, jak np. „Banshee”, „House of Cards” czy „Wikingowie”. Szkoda, że zabraknie w nim też „Hannibala” i „True Detective”, które dopiero w czerwcu rozpoczęły swoją emisję (wyjątkiem jest „Orange Is The New Black”). One znajdą się w letnim podsumowaniu razem z „The Last Ship”, „Sex&Drugs&Rock&Roll” oraz „Fear The Walking Dead” – nie będzie próżnowania!

Oto osobista klasyfikacja seriali sezonu 2014/2015!

>>> UWAGA! Post zawiera spojlery!! <<<

15. 12 małp – 1. sezon

Niestety “12 małp” w moim odczuciu okazało się totalną porażką. Porzuciłabym ten serial już po pierwszych trzech odcinkach, gdyby nie moje nieudolne próby napisania do tego recenzji na stronę. Zamysł twórców był bardzo dobry: wziąć kilka charakterystycznych motywów z filmowego pierwowzoru i stworzyć własną, szaloną historię. Podróże w czasie, wizja przyszłości, zwariowana Jennifer, tajna organizacja – wszystko to było bardzo fajne, ale zupełnie nie potrafiłam się wczuć w ten serial. Nie polubiłam głównych bohaterów, nie kibicowałam im i prawdę powiedziawszy to nawet nie zaprzątałam sobie głowy o sens i logikę fabuły. Zbitka kilku ciekawych i oryginalnych pomysłów to nie wszystko, aby zainteresować współczesnego, ambitnego widza.

14. Arrow – 3. sezon

Masakra. Po pierwszy 8. odcinkach wydawało się, że 3. sezon będzie naprawdę doby. Najpierw została zabita Sarah, Thea przeszła na ciemną stronę mocy i pojawił się Ray Palmer. Wszystko się pięknie układało, aż do nieszczęsnego pojedynku na gołe klaty między Oliverem, a Ra’s al Ghulem. Matt Nable to straszna pomyłka tego serialu, bezbarwny człowiek… znaczy DEMON, który potrafił zanudzić na śmierć. Najbardziej jednak trzeba obwiniać twórców, którzy pogubili się w fabule, pisali idiotyczne dialogi i nie wiedzieli, co chcą osiągnąć w tym sezonie. Zakończenie również uważam za badziewne. Na 90% nie będę kontynuować oglądanie tego serialu, bo ja już nie mam powodu, dla którego miałabym to robić (w 1. sezonie otwarcie przyznawałam, że oglądałam dla klaty głównego bohatera). Dobry przykład na to jak nie należy kręcić serialu o superbohaterze.

13. 2 Broke Girls – 4. sezon

„2 Broke Girls” trzymało poziom przez ostatnie trzy sezony, ale niestety w czwartym cały czar prysł. Brak pomysłu na ciekawy punkt zaczepienia podczas trwania serii oraz dalsze i coraz nudniejsze próby zbicia fortuny przez Dwie Dziewczyny pogrążyły ten serial. „2 Broke Girls” przestały śmieszyć i z przykrością muszę stwierdzić, że najwyraźniej format serialu się wypalił. Nie bawią ani sprośne żarty, ani te dwuznaczne, ani te bezpośrednie uderzające w sedno sprawy (mówię tu o czepianiu się różnych subkultur, zachowań ludzkich, wydarzeń i polityki). Słaby sezon, ale serialu jeszcze nie skreślam.



12. Sleepy Hollow – 2. sezon

Po polsku “Jeździec bez głowy” – i w sumie drugi sezon taki był, jak ten jeździec bez głowy. Twórcy się trochę pogubili. Nieprzemyślane motywy (z tym aniołem), niedopracowane wątki i mniejsza chemia między głównymi bohaterami poskutkowały nierównym sezonem, który miał lepsze i gorsze momenty. Na szczęście „Sleepy Hollow” zachowało swój charakterystyczny klimat i szybkie tempo, więc oglądanie serialu wciąż sprawiało przyjemność. Poza tym ma jeszcze sporo do zaoferowania i niewykorzystany w pełni potencjał, a twórcy zapowiadają powrót do schematu pierwszego sezonu, więc trzeci sezon powinien być znacznie lepszy.



11. Gotham – 1. sezon

Nowy, komiksowy serial, który zagościł w jesiennej ramówce. Gotham City, ale bez Batmana, to całkiem ciekawy pomysł na fabułę, gdzie skupiamy się na genezie kilku złoczyńców, którzy wiele lat później sterroryzują miasto. Na pochwałę zasługuje cała obsada, od małego Bruce’a Wayne’a (David Mazouz) po Pingwina (Robin Lord Taylor) oraz Jamesa Gordona (Ben McKenzie) i Harveya Bullocka (Harvey Bullock). Na pewno „Gotham” odnalazło swój klimat i styl, co się ceni. Jednak serial się trochę dłużył i może czasami był aż nazbyt przerysowany. Mimo to pierwszy sezon oceniam pozytywnie.



10. Modern Family – 6. sezon

W końcu udało mi się nadrobić wszystkie sezony „Współczesnej rodziny”! Świetnie się bawiłam przy tym serialu. Może już sama formuła aż tak nie śmieszy, co na początku, ale nie można powiedzieć, że „Modern Family” się wypalił. Serial wciąż dostarcza rozrywkę na wysokim poziomie i szczerze można się pośmiać z żartów i gagów sytuacyjnych. Na wyróżnienie zasługuje odcinek 6×16, który całkowicie się dzieje w urządzeniach mobilnych. Genialny pomysł i kapitalne wykonanie! Już tęsknie za rodziną…




9. Supernatural – 10. Sezon

Aż trudno uwierzyć, że to już dziesiąty sezon “Supernatural”. Powinien się skończyć na 5. serii… ale naprawdę trudno jest się rozstać z Deanem, Samem, Castielem i Crowleyem. Trudno oczekiwać w 10 roku kręcenia serialu czegoś nowego, odkrywczego czy przełomowego, ale myślę, że całościowo seria stała na dobrym poziomie i parę odcinków mogło się podobać. Motyw Deana-demona był ciekawy, ale za krótki. Rowena (Ruth Connell) całkiem dobrze zadomowiła się w serialu. Szkoda, że zginęło kilka świetnych postaci (w tym kultowa Śmierci i Kain)… Ale 10. sezon dał radę, serial wciąż przyjemnie się ogląda.



8. Orange Is The New Black – 3. Sezon

Niestety trzeci sezon „Orange is The New Black” rozczarował. Obawiałam się, że twórcy zapętlą się w odtwarzanie schematów i udziwnianie fabuły, jak to się dzieje, kiedy dany format się powoli wypala. I w sumie udało im się od tego ustrzec, jednak kosztem nudnej historii bez tej fascynującej głębi, jaką serial dotąd prezentował. O ile płytkość zdominowała tą serię, o tyle wciąż znakomicie się go oglądało. Binge-watching dalej działa przy „Orange Is The New Black”.





7. Better Call Saul – 1. Sezon

Spin-off legendarnego serialu, jakim był “Breaking Bad” okazał się godnym następcą. To geneza uwielbianego przez widzów Saula Goodmana, a raczej Jimmy’ego McGilla. Serial zachował ducha BB i przyjemnie nawiązywał do swojego pierwowzoru. „Better Call Saul” postawił jednak na dramat niż komedię, ale wyszło to na korzyść serialowi, bo mogliśmy obejrzeć kilka niezapomnianych i mocnych scen (choćby tą z Jonathanem Banksem!). Oceniam pozytywnie 1. sezon, ale troszeczkę czuję niedosyt.





6. Gra o Tron – 5. Sezon

Wydawało się, że nic nie uratuje 5. sezonu od pogromu ze strony fanów książek i widzów. Przez ponad połowę serii było bardzo nudno. Książkowi „konserwatyści” narzekali na drastyczne zmiany fabuły wprowadzone w kilku wątkach przez scenarzystów Benioffa i Weissa, którzy musieli radzić sobie z momentem zrównania historii serialu z książkami. Moim zdaniem udało im się wybrnąć z tego problemu, ale przyznam, że serial stracił przez to trochę na klimacie i stał się bardziej powierzchowny. Na szczęście trzy ostatnie odcinki przypomniały nam, za co kochamy „Grę o Tron” – za nieprzewidywalność, za szokujące i mocne sceny, które wywołują burzę w Internecie i zbiorową histerię. Najlepszy był atak Innych, który wywindował 5. sezon tak wysoko w tym podsumowaniu.

5. Galavant – 1. Sezon

Króciutki komediowy musical, który podbił moje serce. Prosta historia, w której Galavant rusza w podróż, aby odzyskać swoją miłość z rąk zdziecinniałego króla. „Galavant” to parodia bajek dla dzieci z oryginalną muzyką i głupkowatym humorem… który autentycznie śmieszy. Dawno się tak nie uśmiałam przy żadnym serialu (no dobra, „Modern Family” jeszcze było, ale później). Pomysłowy, odważny i oryginalny serial, który na całe szczęście dostał drugi sezon!





4. Grimm – 4. Sezon

Powtarzam na każdym kroku, że ten serial ma duży potencjał na fajną historię i w końcu w 4. sezonie zaczął z niego korzystać. Choć prawdą jest, że zaczął się niemrawo to później fantastycznie się rozkręcił. Nieoczekiwane zwroty akcji i szokująca końcówka wywołały wiele emocji, których trudno było się spodziewać po tym serialu. Kolejny sezon zapowiada się niezwykle interesująco.






3. The Walking Dead – 5. Sezon

Jeden z najpopularniejszych seriali ostatnich lat w 5. sezonie zaprezentował nierówną formę. Odcinki aż do przerwy zimowej były fantastyczne, potwierdzające klasę serialu. Niestety druga połowa okazała się rozczarowaniem, ponieważ twórcy nie potrafili wymyślić żadnych ciekawych wątków w drodze do komiksowej Alexandrii. Tak się nieszczęśliwe złożyło, że akurat początek historii związanej z tym miasteczkiem w komiksie też nie zachwycał, a na dodatek w serialu został on trochę spłycony. Cieszy powrót Morgana i przemiana irytującej postaci Carol w bad-assowego Rambo ratującego przyjaciół. Smuci też śmierć kilku postaci… Mimo wszystko „The Walking Dead” utrzymał swój charakterystyczny klimat i oglądało się go z narastającą ciekawością.

2. Daredevil – 1. sezon

Drugi na tej liście serial Netflixa (powinien być jeszcze “House of Cards”, ale wciąż tkwię w 2. Sezonie…) i zajął wysokie drugie miejsce! Tak się składa, że całe podium zostało opanowane przez seriale na podstawie komiksów. Ale „Daredevil” całkowicie sobie zasłużył na tak wysoką ocenę, ponieważ cały sezon został znakomicie przemyślany, dopracowany i miał swój wyjątkowy klimat. Dojrzała produkcja, potraktowana serio, ze świetną obsadą, pozwoliła cieszyć oko znakomitymi scenami walk i całkowicie wciągnąć się w opowiadaną historię. Brakło mi tylko jakiś większych fajerwerków na koniec i to przesądziło o zwycięstwie w tym zestawieniu.



1.The Flash – 1. sezon

“The Flash”! To jest mój absolutnie subiektywny wybór i można się z nim nie zgadzać. Ten sezon wcale nie był najlepszy pod względem dopracowania, ani głęboko emocjonalnej fabuły i szerokiego profilu psychologicznego bohaterów. Ale miał jedną rzecz, której brakło wszystkim innym serialom. A były to wielkie emocje! Po prostu od odcinka 1×15 zaczęło być tak ciekawie, emocjonująco, intrygująco i tajemniczo, że na kolejne odcinki oczekiwałam z wypiekami na twarzy. Ten sympatyczny, młodzieżowy serial bez kompleksów, z komiksową lekkością, zaczął coraz bardziej zaskakiwać i wręcz szokować, otwierając się na coraz to nowe, połączone logicznie zwroty akcji. Wielka w tym zasługa również aktorów – Grant Gustina (Flash), a przede wszystkim wcielającego się w Wellsa Toma Cavanagha, a także przesympatycznego Carlosa Valdesa w roli Cisco. Twórcy fantastycznie poprowadzili całą historię do zapierającego dech w piersiach finału. „The Flash” nie jest perfekcyjny, ale żaden inny serial nie dostarczyły tyle wspaniałej rozrywki i dobrej zabawy, co historia „The Fastest Man In the World”. Nie mogę się doczekać nowego sezonu!

Dziękuję za uwagę, kolejne podsumowanie, tym razem letniego serialowego sezonu, wyglądajcie koło września/października.

Źródło zdjęć: filmweb.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz