czwartek, 19 marca 2015

Recenzja: Kompania Braci (Stephen E. Ambrose)

Wciąż trzymają mnie wojenne klimaty i nie potrafię tak po prostu zapomnieć o „Kompanii Braci”. Szczęśliwie się złożyło, że z osiedlowej biblioteki mogłam wypożyczyć książkę Stephena E. Ambrose’a, na podstawie której powstał serial HBO. Lektura okazała się wciągająca, świetnie napisana, dzięki której zgłębiłam wiedzę o słynnej i bohaterskiej kompanii E. Książka warta przeczytania.



Już wspominałam, że tematyka wojenna, militarna i historyczna nigdy mnie specjalnie nie interesowała. Ale dzięki filmowi „Szeregowiec Ryan” i serialowi „Kompania Braci” otworzyłam się na poznanie nowych dziedzin, jakby nie patrzeć, kultury i historii. Aż tak, że niedawno wybrałam się na wycieczkę do Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego (MRU) w województwie lubuskim. Przyznaję, że spacer podziemnymi tunelami z czasów II wojny światowej był niezwykle ciekawy i emocjonujący (głównie ze względu na nietoperze, które jeszcze nie obudziły się z zimowego snu). Poza tym sięgnęłam również do książki Stephena Ambrose’a „Kompania Braci” na podstawie, której powstał serial o tym samym tytule. I o wrażeniach z lektury chciałam napisać kilka słów.

„Kompania Braci” to opowieść o żołnierzach słynnej Kompanii E, 506 pułku piechoty spadochronowej, 101 Dywizji Powietrznodesantowej Armii USA. Książka przedstawia losy żołnierzy od sformowania jednostki w 1942 roku aż po jej rozwiązanie po zakończeniu II wojny światowej.

To, co najbardziej podoba mi się w książce Stephena Ambrose’a to sposób, w jaki opisuje wydarzenia. Nie przedstawia suchych faktów, lecz relacjonuje je z perspektywy żołnierzy. Najczęściej podpiera się również wypowiedziami weteranów albo zapiskami z ich dzienników. To sprawia, że czytamy książkę jak powieść, tylko opartą na prawdziwych wydarzeniach. Realizm i autentyczność zbliża nas do bohaterów (chyba tak ich można nazwać oceniając ich męstwo w trakcie walk), razem z nimi przeżywamy wojnę. Towarzyszymy im w rygorystycznym szkoleniu w Stanach Zjednoczonych, w lądowaniu w Normandii, marzniemy z nimi w okopach w lasku obok Foy i cieszymy się razem z nimi pokonaniem Niemców. Niesamowite jak dobrze serial odzwierciedlił klimat książki.

Jednak moją motywacją do przeczytania tej lektury było zrozumienie jak grupa mężczyzn, zupełnie różnych od siebie, potrafiła tak się zjednoczyć i ufać sobie dosłownie na śmierć i życie. Dlaczego ci młodzi chłopcy chcieli walczyć na wojnie i w niej zwyciężyć. Ambrose mnie nie zawiódł. Rzetelnie i dogłębnie poznał temat, zanalizował i opracował go tak, aby czytelnik mógł zrozumieć tych żołnierzy. Poza tym wyraźne podkreśla jedność kompanii E, jej profesjonalizm i przygotowanie do walk. Raczej ich nie ocenia, chociaż czasami wyraża również swoje zdanie. Ambrose’owi można zarzucić przesadne gloryfikowanie kompanii, ale z drugiej strony ich bohaterstwo jest niezaprzeczalne.

„Kompania Braci” robi równie duże wrażenie jak serial. Chociaż do tej pory nie miałam styczności z książkami opisującymi wydarzenia historyczne, tą czytało mi się wyjątkowo dobrze. Książka wciągnęła mnie identycznie jak serial – razem z żołnierzami kompanii E przeżywałam momenty radości, smutku i strachu. „Kompania Braci” rozszerza pojęcie o życiu i pracy żołnierza podczas wojny, przez co zaczynamy darzyć ich jeszcze większym szacunkiem. Stephen Ambrose napisał bardzo wartościową książkę, która może zafascynować każdego. Polecam!

Od chwili tej do końca świata,
… w pamięci ludzkiej będziem żyć:
My, wybrańców garść,
…kompania braci.
Henryk V
William Szekspir

Źródło zdjęć: lubimyczytac.pl oraz wikipedia.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz