niedziela, 10 sierpnia 2014

Let’s sing the bard’s song for Hansi!

BreakingTheme

Dzisiaj swoje 48 urodziny obchodzi, nie kto inny jak Hansi Kursch z Blind Guardian! Nie jest to wulkan energii jak Bruce Dickinson, ani nie jest to człowiek zaangażowany w miliony projektów jak Serj Tankian. Ale to Hansi! Niemiec z szeroką skalą głosu, o wyjątkowej barwie, zafascynowany fantastyką tak, że o niczym innym nie potrafi śpiewać (haha). A tak poważnie, to chcę przybliżyć sylwetkę Hansiego, bo… wiadomo, że uwielbiam BG, a poza tym to fajny gość. Zatem STO LAT! I to chyba dosłownie, bo może wtedy doczekamy się tego legendarnego albumu o Władcy Pierścieni, na który czekamy już wiele lat…

...And the story begins…

Hansi ma niesamowity głos. Moduluje, zmienia, dodaje. Raz śpiewa czystym głosem, raz coś pod growl podchodzi, ale nie za często stosuje swoją właściwą barwę głosu (ona ujawnia się w następnej propozycji). Uwielbiam słuchać tego głosu! I co ciekawe, z upływem lat prawie wcale się nie zmienił!


Hansi jest fanem Freddie’ego Mercury’ego, no bo w sumie mają podobne głosy. W związku z tym Blind Guardian nagrali cover Queen – Spread The Wings, ale nie jest to coś wielce wyjątkowego. Za to podobnie jak Freddie, lubi bawić się overdubbingiem twierdząc, że jakoś musi się przebić przez tą ścianę guardianowego dźwięku… no nie wiem. Dałby radę bez overdubbingu, chociaż…


Hansi kocha twórczość Tolkiena, stąd pomysł na concept album Nightfall In Middle-Earth – interpretacja książki Silmarillon oraz kilka piosenek związanych z Władcą Pierścieni: Lord of the Rings czy The Bard’s Song (The Hobbit). Ale i tak największe dzieło Blind Guardian, wspominany już Władca Pierścieni, wciąż się tworzy… panowie coś wspominali, że może się ukaże po najnowszej płycie, która ma ujrzeć światło dzienne w tym roku. Że też ich nie denerwują te pytania o ten album, przecież panowie z SOAD już dawno stracili cierpliwość na tego typu podobne pretensje.


Hansi inspiruje się różnorodną twórczością. Jak filmy, np. Łowca Androidów (A Time What Is Time), mity, wojny trojańskie (And Then There Was Silence) i kolejne książki: Mroczna Wieża (Stephen King) czy Robert Jordan i cykl Koło Czasu. Tym razem, moja propozycja to Ride Into Obsession (Koło Czasu).


Hansi… jest bardem. I cóż tu więcej dodać? Chyba pozostało rozpalić ognisko albo coś…


Hansi grał kiedyś na gitarze basowej… nie jest Johnem Cooperem, Jasonem Newstedem czy Jamesem Hetfieldem (swoją drogą Blind Guardian jak byli młodzi byli wielkimi fanami Metalliki), więc po pewnym czasie trudno mu było pogodzić bas ze śpiewaniem. Nie jestem pewna czy dobrze zrobił (muzycznie pewnie tak), bo zazwyczaj jak ktoś jest przyklejony do gitary, a potem musi chodzić po scenie tylko z mikrofonem to widać pewne frontmenowskie braki…


Hansi może nie rozpoczął solowej kariery jak Bruce Dickinson czy Serj Tankian, ale za to nagrał dwa ciekawe albumy z zespołem Demons & Wizards z Jonem Schafferem z Iced Earth. Co prawda kontynuowali power metalowe fascynacje ale nie pogardzili również heavy metalem. Chyba Hansi by się nie odnalazł z tym sowim aksamitnym głosem w klasycznym heavy metalu…


Hansi nie tylko udziela się w Demons & Wizards ale wspomaga również innych wykonawców. Ostatnio pojawił się gościnnie w utworze The Dying Firmament zespołu Disforia.


Hansi jest Niemcem. Trzeba powiedzieć, że on bardzo dziwnie mówi po angielsku, i nie mówię tu o akcencie, ale o budowie zdań. Mam wrażenie, że on te wszystkie książki przeczytał po angielsku, bo to już wyższy stopień wypowiedzi.


Jak widać Hansi nie jest showmanem. Nie jest zbyt urodziwy, ani szczupły. Nie potrafi wyciągać wysokich dźwięków (jak choćby Kai Hansen), co jest w sumie dziwne z takim głosem, ale za to mnie bardzo rozbawia ten fakt. No i jest Niemcem… ale ja go bardzo lubię i szanuję. I wolę go w krótszych włosach.


Keep rocking! \m/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz