poniedziałek, 14 października 2013

Relacja: Serj Tankian - Elect the Dead Symphony / ORCA (11.10.2013, Sala Kongresowa)

11.10.2013, Sala Kongresowa, Warszawa, Serj Tankian – Elect the Dead Symhpony/ORCA

Drugi raz w tym roku Serj Tankian odwiedził Polskę. Najpierw 13 sierpnia w Łodzi dał kapitalny koncert wraz z System of a down (byłam!). Tym razem przyjechał solowo zapraszając do współpracy Królewską Orkiestrę Symfoniczną z Wilanowa pod batutą Janusza Przybylskiego. Kronikarsko uzupełniając – to trzeci koncert solowy Serja w naszym kraju (2008 i 2010 rok też z orkiestrą).




Koncert jaki dał Serj Tankian z orkiestrą w Warszawie był wspaniały! Niezwykły! Po pierwsze Sala Kongresowa to świetne miejsce na takie wyjątkowe wydarzenia jakim był ten występ. Ja miałam również miejscówkę idealną, 10 metrów od sceny, więc mogłam się w końcu napatrzeć na naszego artystę. No i co tu dużo mówić – Serj wciąż jest w życiowej formie! Kontakt z publicznością i orkiestrą niezwykle przyjazny i naturalny. Troszkę się obawiałam jak nasi fani Amerykanina ormiańskiego pochodzenia będą reagować i w ogóle jaka to będzie publiczność. A to był mix totalny – od fanów Systemu w koszulkach (co oczywiście zauważył Serj stwierdzając, że to wspaniałe, że rockowi fani również nie zamykają się na muzykę symfoniczną) po nie tak młodych ludzi ubranych nawet na galowo (pełna demografia, można by rzec). Muszę powiedzieć, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona postawą. Tzn może i bym wolała, żeby była bardziej żywiołowa ale jednak było coś wyjątkowego w tym, że brawa rozlegały się dosłownie po ostatniej nucie. Nawet Tankian wyraził swoje zdumienie, że pierwszy raz im się zdarzyło żeby przy Beethoven’s C**t nie rozległy się brawa, gdzie jeszcze jest parę dźwięków po pozornym końcu piosenki. Stwierdził, że my bardzo dobrze znamy utwory i wiemy kiedy już jest ten prawdziwy koniec. Muszę przyznać, że coś w tym jest bo sama nie zdawałam sobie sprawy jak dobrze znam i to wersje symfoniczne Elect the Dead (tak w sumie to ja nie do końca wiem jak brzmią niesymfoniczne Blue czy Money haha). Z reszta nigdy nie obejrzałam w całości występu w Auckland – już nie muszę skoro widziałam na żywo ;) Kolejną rzeczą , która była zaskakująca podczas koncertu to… brak podpuszczania dyrygenta aby przetłumaczył tytuł Beethoven’s C**t (co znaczy c*pa Beethovena, jakby ktoś nie wiedział), mówiąc: „no, I can’t do this, I can’t…”. No szok, a ja na to czekałam! Ale z drugiej strony – nawet lepiej. Bo widać było wzajemny szacunek i przyjaźń między Serj’em i Januszem Przybylskim – niemal po każdej piosence sobie gratulowali, jeden drugiego sympatycznie parodiował. Przy piosence Baby kiedy przed samym refrenem jest takie zatrzymanie aby łupnąć z orkiestry, to Serj musi być ciut za muzyką aby się zgrać, pan dyrygent odwrócił się (do nas) przetrzymując Serj’a, który czekał aż ruszą (podroczyli się trochę). Wyglądało to przezabawnie. No i oczywiście ruchowe impresje, czytanie poematu Borders Are, nie przebieranie w słowach – cały Tankian jakiego kochamy!

A jeszcze nie wspomniałam, że poza symfonicznymi utworami Elect the Dead, które wszystkie na żywo brzmią doskonale, Serj Tankian wprowadził w koncert swoją autorską symfonię ORCA: I akt, 3 piosenki z Elect…, II akt, 4 piosenki, III akt, 3 piosenki, IV akt i ostatnie 3 utwory. Specjalnie nie słuchałam wcześniej Orki, chciałam żeby mnie zaskoczyła… I to jak pozytywnie mnie zaskoczyła! Najfajniejsze w tej jego symfonii jest to, że w zasadzie można sobie samemu zinterpretować jego muzykę. Dla mnie ORCA to takie opowiadanie o młodym człowieku (a może orce??), który wyruszył w podróż, przeżywa wiele przygód (I), po czym staje się przywódcą i już nie jest tak pięknie (II), następnie zostaje mistrzem dla nowego pokolenia (III), które musi się zmagać z przeszłością jaką po sobie pozostawił (IV). Tak to widziałam. A interpretacji może być wiele. I to jest miara prawdziwego geniusza! Działać na zmysły i poruszać wyobraźnię.

Po IV akcie czas nadszedł na Empty Walls – nim Serj zaczął zachęcać do wstania i wspólnego śpiewania to i tak już pół Sali stało. Część ludzi też podeszło pod samą scenę. Owacji nie było końca. Serj dostał kwiaty (też się chyba nie spodziewał). I nie tylko na bis odśpiewał nam Gate 21 z cudownym instrumentem dudukiem (grającym na nim Ormianinem, panem Vardanem Grigoryanem), ale także, ku namowie Królewskiej Orkiestry – Saving Us! Nawet byłam sama zdziwiona, że nie ma tego w set liście na trasie. No i proszę – ile szczęścia nas znowu spotkało!

Doskonały koncert, który tak szybko minął… Serj Tankian to prawdziwy mistrz! To zaszczyt, że przyjechał znowu do Polski i po raz kolejny podkreślał podobieństwo narodu polskiego i ormiańskiego, które w swojej historii wiele się nacierpiały. To zawsze takie miłe kiedy artyści przyjeżdżają do naszego kraju i wiedzą więcej niż to, że to wschód Europy i stolicą jest Warszawa (niektórzy nawet tego nie wiedzę XD).

Jako miłośnik muzyki rockowej, a właściwie heavy metalowej, z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że koncert ORCA/Elect the Dead Symhpony był znakomity! Nie jestem znawcą muzyki symfonicznej ale dla mnie było to wyjątkowe wydarzenie i zupełnie nie rozumiem czemu z początku wahałam się czy jechać. Aż wstyd się przyznać haha. Kto wie, może zacznę chodzić do filharmonii? Jestem otwarta na kolejne doznania muzyczne.

PS. Serj jest w takiej formie, i w tak dobrym humorze, że zaczynam wierzyć, że spamowanie na fejsie Johna Dolmayana o tym, że zaczną nagrywać nową płytę Systemową to chyba już nie jest ściemnianie tylko poważne deklaracje! Będą z tego dzieci!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz