niedziela, 12 lipca 2015

Relacja: Śląska Scena Muzyczna – KAT &Roman Kostrzewski, Dżem (11.07.2015, Katowice)

Jak człowiek jest czujny albo ma czujnych znajomych, to niespodziewanie może otrzymać okazję uczestniczenia za darmo w nietuzinkowych koncertach! Wczoraj w ramach obchodów 150-lecia Katowic zagrały trzy śląskie rockowe grupy: KAT&Roman Kostrzewski, Dżem i Myslovitz. Koncerty odbyły się pod hasłem Śląska Scena Muzyczna w Dolinie Trzech Stawów w Katowicach.

I zdecydowanie warto było się wybrać! Pogoda dopisała – przyjemnie ciepło, słońce, bez deszczu. Scena usytuowana była od strony lotniska tak, że teren delikatnie się wznosił, co sprzyjało oglądaniu na żywo, ale też utrudniało życie muzykom, bo słońce świeciło im w twarz. Nie omieszkam wspomnieć o cenie piwa – 5 zł za 0,5l! Nie przypomnę sobie, kiedy ostatni raz na jakimś festiwalu lub dniach miasta czy innej imprezie było tak tanio.

Darmowe koncerty przyciągnęły dużą liczbę publiczności! Już od dworca autobusowego skąd kursował również darmowy autobus w kierunku Doliny Trzech Stawów, ciągnęły grupki metalheadów w czarnych koszulkach. Można było się poczuć jak na jakimś festiwalu! Tylko atmosfera była nieco bardziej wyluzowana, jeżeli nie wręcz „piknikowa”, ponieważ nie wyczuwało się w powietrzu tego napięcia emocjonalnego, który towarzyszy nerwowemu oczekiwaniu na gwiazdy wieczoru. Taki „niezobowiązujący”, wakacyjny klimat bardzo dobrze się sprawdził w tej imprezie. Miłośnicy rockowych brzmień mogli spokojnie wypocząć przy dobrej muzyce w sympatycznej atmosferze.

Do tej pory nie miałam okazji, aby zobaczyć na żywo którykolwiek z wymienionej wyżej trójki zespołów, więc z ochotą pojechałam do Katowic. Najbardziej zależało mi, aby zobaczyć KAT&Roman Kostrzewski, bo ostatnio dominują u mnie cięższe brzmienia. Ale tak naprawdę to zespół znam raczej z nazwy i pojedynczych utworów, więc moim celem było poznanie ich bliżej, aby zachęcić się do zgłębienia ich twórczości. Z kolei Dżem chciałam zobaczyć jak wypadają na żywo, bo ich muzykę znam dość dobrze. Z góry postanowiłam, że tym razem odpuszczę Myslovitz. Słyszałam, że bez Rojka to nie to samo, a poza tym, miałam utrudniony powrót (w soboty autobusy rzadziej jeżdżą). Najważniejsze tego dnia były dla mnie legendy rockowej, śląskiej sceny muzycznej.

KAT&Roman Kostrzewski

Tak jak się spodziewałam, KAT dał czadu. Mimo, że zawsze cenię sobie piękne głosy wokalistów to tym razem przeważyło brzmienie zespołu, które od razu przypadło mi do gustu. Wiadomo, że dobry heavy metal zawsze mi się spodoba, nawet jeżeli jakość nagłośnienia nie była na najwyższym poziomie (trochę tak jakby się słuchało mp3 w wersji 192 kbps i głośniki czasem nie wytrzymywały). Poza tym spodziewałam się samych thrashowych utworów, a jednak KAT urozmaicił setlistę, mieszając szybsze kawałki z wolniejszymi, a na koniec występu nawet zagrali dwa akustyczne numery.

Zespołowi nie przeszkodziło święcące w oczy słońce, aby dać żywiołowy koncert i rozruszać publiczność. Młodzież znakomicie bawiła się przy thrashowych utworach, wzniecając przy tumany kurzu („Wyrocznia”, „Odi profanum vulgus”). Roman Kostrzewski oczywiście również szalał na scenie w swoim charakterystycznym stylu. I nawet starsi, posiwiali fani KAT’a dali się porwać muzyce i skakali do rytmu potrząsając żywiołowo głowami (bardzo sympatyczny widok). Tak się wszyscy rozkręcili, że po utworach można było usłyszeć tradycyjne „napier…ć!” oraz „Kat! Kat!”. Podczas „Łzy dla cieniów minionych” wiele osób emocjonalnie śpiewało słowa piosenki. Dużo emocji wywołały też kawałki „Diabelski dom Cz. 1” i „Dziewczyna w Cierniowej Koronie”. Co ciekawe przy akustycznych wersjach utworów pogo nie ustało, co niezmiernie ucieszyło zespół. Chyba obawiali się, że fanom mogą się one nie spodobać i zabawa na tym się skończy, a było wręcz przeciwnie.

Po bardzo udanym koncercie (ze względu na sporą liczbę ludzi) Roman Kostrzewski jeszcze podziękował miastu za zaproszenie i docenienie zasług zespołu. Wspomniał też, że mignęły mu przed oczami dawne czasy (pewnie przez ten kurz). Chyba się nie spodziewali takiego wyróżnienia przez miasto, szczególnie, że grają dość ostrą muzykę. Katowice pokazały, że nie mają żadnych kompleksów i odważnie uczciło Śląską Scenę Muzyczną zapraszając legendarny KAT (&Roman Kostrzewski). Brawo!


Dżem

Z heavy metalu przeskoczyliśmy w lżejsze klimaty rockowo-bluesowe. Jak można było się spodziewać, największą publiczność zgromadził właśnie legendarny Dżem. Sporo fanów można było zobaczyć w charakterystycznych koszulkach z ptakami. Pojawiła się też flaga z napisem „Dżem”, która powiewała przez cały koncert pod sceną.

Podczas występu licznie zgromadzona publika, reprezentująca cały przedział demograficzny, żywiołowo reagowała na klasyki Dżemu. Ludzie wesoło skakali, pląsali, klaskali i głośno śpiewali z zespołem m.in. „Naiwne pytania”, „Wehikuł Czasu” czy „Whisky”. Bardzo melancholijnie zrobiło się podczas utworów „Do kołyski” i „List do M”. Nie zabrakło też kilku dobrych solówek, organków i klawiszów Hammonda w akcji. Duże wrażenie zrobił Jan Gałach na elektrycznych skrzypcach. Maciej Balcar utrzymywał dobry kontakt z publicznością – zachęcał do klaskania i wymyślał głosowe motywy do powtórzenia przez publikę. Nawet fala porwała kilku ludzi.


Nie zawiodłam się na Dżemie, chociaż wyobrażałam sobie, że Maciej Balcar jest żywszy na scenie. Ale wokalnie nie mam mu nic do zarzucenia – wczuwa się, ale bez próby pozowania na Ryśka Riedla. Zespół dał dobry koncert, trochę za krótki, ale chyba to, co najważniejsze znalazło się na set liście (może poza „Czerwony jak cegła”). Zagrali jak na legendę przystało.

Miło było zobaczyć i posłuchać legend polskiej sceny muzycznej. Może nie były to jakoś bardzo porywające koncerty, ale na pewno odbywały się w przyjaznej atmosferze, „bez spiny”. Publiczności dopisywały wakacyjne humory, ale kto chciał się pobawić w tłumie to się pobawił, kto chciał tylko posłuchać to posłuchał. A ja popatrzyłam i się nie zawiodłam. Oby Katowice jeszcze kiedyś zorganizowały taką rockową imprezę, bo przyciągnęło dużą ilość ludzi (sporo z Sosnowca), którzy mogli podelektować się doskonałą muzyką.

Outro:
Jak zwykle przyglądałam się koszulkom, w jakich prezentowali się fani rockowej muzyki. Dawno nie widziałam takiej różnorodności muzycznej, ale z drugiej strony podczas tego wydarzenia też wystąpiły zespoły z różnych zakątków rock&rolla. Ja tym razem nie reprezentowałam żadnej opcji muzycznej, natomiast widziałam koszulki: Iron Maiden, Dżem (najwięcej), KAT, System of a Down, Metalfest (kilka), Metallica (co najmniej trzy), Slayer, Oberschlesien, AC/DC, Black Sabbath, The Cure, Rammstein, Volbeat, Dream Theater, Coma, Woodstock.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz