niedziela, 1 lutego 2015

Albumowy zawrót głowy 2014 roku, cz.2

BreakingCD #21

Ostatnia piątka w moim rankingu płytowym 2014 roku. Jedziemy!

5. Linkin Park – „The Hunting Party”

Zaskoczenie, że tak wysoko znalazł się Linkin Park? Tutaj zadecydował sentyment. Po ponad 10 latach nagrali w końcu coś naprawdę rockowo-metalowego. Od Meteory Linkin Park dla mnie nie istniał (ok., bywały pojedyncze piosenki), nie podobało mi się, w którym kierunku poszli. Ich powrót do korzeni przyjęłam z pozytywnym zaskoczeniem, szczególnie, że sama płyta też jest bardzo dobra. I trudno tu nie wspomnieć o gościnnym występie Darona Malakiana w Rebellion – prawie jak System of a Down.

Czytaj więcej – recenzja The Hunting Party 



4. Judas Priest – „Redeemer of Souls”

Znowu klasyczny heavy metal. A to nie ostatnia płyta w tym stylu w tym zestawieniu. Judas Priest odwalili kawał dobrej roboty na najnowszej płycie. Jasne, że nie zagrają już niczego odkrywczego, ale po tylu latach występów nagrać tak dobry album to jednak wielkie osiągnięcie. Czas na Iron Maiden aby nagrali coś na poziomie, bo wszyscy weterani heavy metalu powrócili w wielkim stylu – Black Sabbath, Deep Purple (i już nadciągają z kolejną), Judas Priest i… zespół z drugiego miejsca.


3. Slipknot – „.5: The Gray Chapter”

Podium dla Slipknota! Nie jestem fanką tego zespołu, ani tego co grają bo dla mnie jest za ostro (jeszcze). Ale płyta mi się bardzo spodobała, a szczególnie singiel The Devil In I. Slipknot jest tak wysoko, ponieważ mimo, że to nie za bardzo moje klimaty to przekonał mnie do siebie. Możliwe, że to kwestia podchodzenia pod Stone Sour…


2. Accept – „Blind Rage”

2014 rok stał u mnie pod znakiem power metalu i klasycznego heavy metalu. Nie dziwne, że ktoś musiał się z tego gatunku pojawić i to wysoko. Bardzo dobry album zespołu, który też już działa ho-ho lat. Na albumie można znaleźć kilka bardzo fajnych numerów, ale i tak wygrywa bezapelacyjnie Final Journey z klasyczną wstawką od Wolfa Hoffmanna. To samo zaskoczenie co w przypadku Metal Heart.


1. Nonpoint – „The Return”

Od pierwszego usłyszenia Breaking Skin wiedziałam, że zespół mi się spodoba. A po wysłuchaniu całego albumu czułam, że w tym roku nikt go nie pobije. Podoba mi się on od początku do końca. Wielokrotnie razy sobie go puszczałam i niezmiennie uważam, że jest rewelacyjny. Do tej pory mi się nie znudził, słucham go z wielką przyjemnością. Jest moc, jest fajna energia, jest ciężko i szybko. Uwielbiam!

Czytaj więcej – recenzja płyty „The Return”


Keep rocking! \m/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz