poniedziałek, 24 listopada 2014

Relacja: Power of Trinity w Sosnowcu! (21.11.2014r., 2doors)

Power of Trinity, 21.11.2014r., 2doors, Sosnowiec.

Przed Power of Trinity zagrali  Le Fleur i ToK. W obu zespołach na wokalu mieliśmy przedstawicielki płci pięknej. O ile Le Fleur pokazali się z dobrej strony, wokalistka Aleksandra Zasępa zaprezentowała kawał głosu, o tyle ci drudzy zanudzili na śmierć. Możliwe, że to efekt beznadziejnego nagłośnienia, ewidentnie chłopak przy konsoli nie ogarniał guziczków. Trzeba przyznać, że to był doskonały przykład różnicy między prawdziwym zespołem koncertowym, a kapelami grającymi gdzieś właśnie w takich klubikach jak w Sosnowcu. Różnica przynajmniej dwóch klas jakościowych.

Power of Trinity wydali niedawno nowy album „Legorock”, więc to naturalne, że ruszyli w trasę koncertową. Z początku zaczęli nieco nieśmiało – co oczywiście przełożyło się na ludzi (było więcej niż na Kruku, można już nawet nazwać tłumkiem w tych czterech ścianach). Ale z piosenki na piosenkę zespół się rozkręcał, publika też się rozgrzewała, bujała się, dziewczyny tańczyły do rytmu, co jakiś czas ktoś nucił pod nosem słowa. Trzeba przyznać, że raczej młodzi ludzie przyszli na koncert, 18-30 lat, plus kilka starszych osób, a nawet dwóch chłopaczków może 10-12-letnich (a jeden z nich ubranych w koszulkę Legorock pod sceną aktywnie bawił się do muzyki).


Chłopaki z Power of Trinity skupili się na dwóch ostatnich płytach. Z „Loccomotiv” było wszystko co najlepsze: Ding Dong, Fenix, Babilon, Ręce, Luxtorpeda, Wagonowa Love, Oni, Jad, Winning Wish, angielskie Where is My Mind zespołu Pixies. Oczywiście nie mogło zabraknąć również Chodź ze Mną, gdzie już przełamane zostały wszystkie lody, a zabawa była całkiem sympatyczna.

Z najnowszej płyty – Legorock również brali garściami – Inferno, Silly, Faza REM, Suma Ran, Poniedziałek, Gorzki Ja. Jak to bywa z nowymi utworami jeszcze nie są aż tak dobrze znane, ale na żywo wypadły bardzo dobrze. Nie byłam przekonana co do samej płyty, ale po wysłuchaniu na żywo w końcu doceniłam. Kuba Koźba również się rozkręcił, w utworze Oko puszczał do dziewczyn… oko zza pomarańczowych oprawek swoich nieodzownych ciemnych okularów. Wyjątkowo klimatycznie wypadł utwór, który bardziej można określić jako r&b albo soul – Heart Matter.


Ze starszych płyt – a zarazem bardziej w stylu reggae-rock – usłyszeliśmy Marzyciele, Dalej i również „must-be” Ulice Słońca. Koleżanka słusznie zauważyła, że nie było Kto’a, a to przecież fajny numer.

Bardzo udany koncert. Power of Trinity udowodnili, że są ciekawym zespołem grającym bardzo dobrą muzykę. Widać, że cieszy ich samo granie. Kuba Koźba czaruje swoim wokalem, jeden z przyjemniejszych głosów jakie znam. No i zagrali grubo ponad 20 utworów – kto dzisiaj tak robi? No chyba tylko Happysad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz