Po pięciu odcinkach „Vinyl” zszedł na ziemię. Dostaliśmy normalny, obyczajowy, typowo serialowy epizod, w którym muzyka tym razem odgrywała mniejszą rolę. I jak bardzo lubię i cenię „Vinyl” za przybliżanie widzom historii nowojorskiej sceny muzycznej lat siedemdziesiątych, tak przyznam szczerze, że brak tego motywu, wyszedł szóstemu odcinkowi na dobre. Mimo to, wciąż czegoś brakuje temu serialowi i odczuwa się lekki niedosyt.
>>> UWAGA! Recenzja „Vinyl” 1x05 zawiera spojlery <<<