poniedziałek, 20 czerwca 2016

Iron Maiden – dyskografia #15

BreakingCD #38

Kontynuujemy naszą przygodę z dyskografią Iron Maiden. Teraz czas na numer 15 mojego zestawienia!

15. A Matter Of Life And Death (2006)

“A Matter of life and death” równie dobrze mógł zamienić się kolejnością z „Virtual XI”. To również jedna z najsłabszych płyt Iron Maiden. Opisując tą płytę zapisałam sobie takie oto zdanie: „Ale żebyśmy mieli jasność – pisząc, że płyta jest słaba oceniam ją w stosunku do całej, bogatej twórczości zespołu. Jako osobny byt, to całkiem dobre i przyjemne wydawnictwo”. Moim zarzutem, co do tego albumu jest to, że jest on nudny i nie ma na nim nic wybijającego się. „A Matter of life and death” całościowo jest po prostu przyjemniejsza w odbiorze od „Virtual XI” – nie jest taka chropowata i brzmienie jest pełniejsze. I to jest ta przewaga nad pozycją nr 16 tego zestawienia.

Ten album najbardziej kojarzy mi się z singlem „Different World”, który jest po prostu lekkim, radiowym utworem, idealnym do promowania nowego wydawnictwa. Na uwagę zasługuje również „Out of the Shadows”, które przypomina swoim klimatem „Waisting love”. To spokojniejszy utwór z zawodzącą gitarą, niezwykłym solo oraz akustyczną gitarą w tle (kto by się spodziewał?). Ciekawe jest też „The Pilgrim”, a melodyjne, harmoniczne gitary nadały fajne, pozytywne wibracje w „The Longest Day”. Z kolei „The Reincarnation of Benjamin Breeg” to może nie jest powalający na kolana utwór, ale świetne riffy jak najbardziej zasługują na wyróżnienie, podobnie jak nietypowa perkusja w „Lord of Light”.

“A Matter of life and death” to płyta naładowana pozytywną energią, lekka i miła dla ucha. Dużo na niej fajnych melodii, jak to od Iron Maiden. Ale brakuje ognia w tych piosenkach. O okładce też niewiele dobrego można powiedzieć, chociaż kolorystyka już trochę bardziej pasuje do zespołu. Album można posłuchać przy pracy, kiedy niewymagane jest pełne skupienie. Jak to się mówi potocznie: szału nie ma.

Źródło zdjęć: empik.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz