niedziela, 9 kwietnia 2017

Recenzja: The Walking Dead #166 (Żywe Trupy)

Po ostatnim, wyjątkowo dramatycznym rozdziale The Walking Dead, liczyliśmy na podtrzymanie podobnej dynamiki w numerze 166. Nie brakowało pełnych napięcia momentów, ale nie takiego obrotu wydarzeń się spodziewaliśmy.



>> UWAGA! SPOJLERY! <<

Wygląda na to, że oblężenie Alexandrii przez ocean szwendaczy dobiegło końca. Rick, osłaniający go Negan i Alexandryjczycy oczyszczali swoje schronienie z ostatnich kąsaczy. Nawet Carl dotarł na miejsce ataku. Kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy tą ogromną hordę, trudno było uwierzyć, że nasi bohaterowie poradzą sobie z tą napierającą siłą. Prawdziwa apokalipsa zombie! Oczywiście nie brakowało momentów grozy, że ktoś zostanie ugryziony, a sytuacja wyglądała na tak poważną, że bez większej ilości ofiar się nie obędzie. A jednak niemal wszyscy dali sobie radę w tym kryzysowym czasie. Możemy to tłumaczyć doświadczeniem postaci, bo w końcu nie pierwszy rok walczą ze szwendaczami, ale zabrakło mi w tym wszystkim takiego klimatu beznadziei i przekonania, że w tym wątku może zdarzyć się dosłownie wszystko, co zaszokuje czytelników. A w rezultacie szykuje się tylko jedna, ale za to najbardziej bolesna śmierć głównej bohaterki komiksu.

Najnowszy rozdział zdominowali Zbawcy, którzy wystrzelali ostatnich szwendaczy w Alexandrii. Ich wejście w środek wydarzeń było bardzo efektownie, kiedy tak mierzyli z broni w stronę Alexandryjczyków. To był moment pełen napięcia i niepewności, jak to się dalej potoczy. Aż w końcu zobaczyliśmy Ricka, który nakazał się wszystkim uspokoić i opuścić broń. Dawno nie widzieliśmy tego bohatera emanującego taką pewnością siebie, opanowaniem i władczością. Piękny panel z jego twarzą dopracowaną w najmniejszych szczegółach dodawał mocy całej scenie. Aż odejmowało mowę z siły jego autorytetu. Takiego Ricka w roli przywódcy chcemy oglądać zarówno w komiksie jak i w serialu!

Jednak po tak napiętej sytuacji niespodziewanie Rick z Sherry zasiedli do rozmowy, aby wyjaśnić cały ten konflikt. Taki obrót wydarzeń od razu kojarzy się z serialem, gdzie też często zamiast szybko przechodzić do konkretów, scenarzyści grają na czas. Nasuwa się przykład wojny z Gubernatorem, gdzie najpierw postanowili pogadać na osobności. Wracając do komiksu – okazuje się, że Zbawcy wcale nie przyszli odbić Negana, o czym świadczą ich zaskoczone miny na widok ich byłego lidera. Prawdopodobnie część fanów liczących na taki twist mocno się rozczarowała. Z drugiej strony trzeba przyznać, że reakcja ex-Zbawcy była wyjątkowo zabawna.

Oni po prostu chcą zerwać współpracę z Rickiem, ponieważ za bardzo przypomina im to sytuację, kiedy to Negan terroryzował okolicę. Oczywiście Sherry nie powiedziała tego wprost, ale wyrażenie „fall in line” mówi samo za siebie. I trudno się nie zgodzić z nią słysząc ze strony Ricka: I’m not in control of you and your people. We’re part of a network, we help each other… we provide security and structure. Słowa wyjęte z ust Negana! Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że Rick powoli zamienia się w naszego charyzmatycznego antybohatera. Bo jeśli weźmiemy pod uwagę komiks Here’s Negan, gdzie na początku apokalipsy zombie Negan brzmi zupełnie, jak Grimes, a dodajmy jeszcze do tego jego władcze zachowanie, to rzeczywiście coś jest na rzeczy. Cieszy to, że twórcy w bardzo subtelny sposób podrzucają nam tego typu wskazówki o tym, że nasz główny bohater pod względem psychologicznym rozwija się w niepokojącym kierunku. Trzeba czytać między wierszami, co w pewnym sensie docenia inteligencję, dojrzałość i znajomość komiksu przez czytelników.

Niestety dla Sherry negocjacje nie potoczyły się pomyślnie. Od początku czekała tylko na szansę, aby rzucić się do gardła Rickowi. Przez chwilę sytuacja wyglądała groźnie, kiedy go dusiła. Ale więcej emocji wzbudziła jej zaskakująca, przypadkowa śmierć. Może Sherry nie była lubianą postacią w komiksie, ale to ona stała na czele Zbawców, którzy pewnie nie pozostaną obojętni wobec tego zdarzenia, co może skutkować ciekawym, a może nawet brutalnym, rozwojem wydarzeń.

Ale zamiast debatować przez miesiąc, jakie konsekwencje spowoduje nieszczęśliwy wypadek Sherry, uwagę czytelników będzie pochłaniać los Andrei. Wygląda na to, że jej śmierć jest nieunikniona, ponieważ sama bohaterka nie zaprzeczyła, że to nie jest rana zadana przez szwendacza, a także ma gorączkę, która zwiastuje przemianę. Co tu dużo mówić – kolejny rozdział zapowiada się, jako jeden z najbardziej druzgocących w całym komiksie, jeżeli Andrea umrze. Trzeba oddać twórcom, że potrafią zaangażować emocjonalnie czytelników w całą historię.

Nowy, znakomity rozdział The Walking Dead miał kilka mocnych momentów, jak opanowanie sytuacji przez Ricka, jego walka wręcz z Sherry czy wzruszające spotkanie Grimesa z Andreą. Emocje na przemian wzrastały i opadały, ale dzięki temu nie można było się nudzić czytając ten numer. Co chwilę czymś nas zaskakiwano. I znowu potwierdza się to, że The Walking Dead nie jest głupią historią o zombie, lecz dramatem ludzi, którzy starają się przeżyć w świecie opanowanym przez żywe trupy. Dlatego ten komiks tak wciąga, a kolejny miesiąc oczekiwania na nowy zeszyt znowu będzie się niemiłosiernie dłużyć…

Źródło zdjęć: imagecomics.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz