piątek, 4 marca 2016

Recenzja: Galavant

Ilość seriali, które proponują nam stacje telewizyjne (oraz platformy internetowe), jest wręcz przytłaczająca. Każdy chce się jakoś wybić i przyciągnąć widzów interesującą fabułą, często na podstawie komiksu, z ciekawym głównym bohaterem, kontrowersją, spin-offem czy stylizacją na wybrane czasy. Pomysły na seriale zaczynają się powielać, poprzeczka idzie w górę, ale wciąż pojawiają się takie produkcje, które zaskakują swoją oryginalnością, świeżością i nieszablonowością. I taki jest właśnie „Galavant”, który kapitalnie łączy takie formaty jak komedię, baśniowe fantasy i… musical! Serial stacji ABC to świetna rozrywka, dużo śmiechu i zabawy konwencjami, a przede wszystkim wypełniony wspaniałą muzyką. „Galavant” to króciutki, lekki i przyjemny serial, który warto obejrzeć!



Co wyróżnia serial „Galavant”? Mówiąc ogólnie, to wszystko. Przede wszystkim to komedia, która czerpie swoje inspiracje z różnych baśni i bajek o księżniczkach, pokazanych w krzywym zwierciadle. Bo historia jest prosta – przystojny rycerz Galavant wyrusza w podróż pełną przygód, aby odzyskać swoją wielką miłość. Tak się dzieje zarówno w pierwszym, jak i drugim sezonie, tylko zmieniają mu się towarzysze wyprawy oraz obiekt uczuć.

Może nie brzmi to zachęcająco, ale kiedy wspomnę, że po drodze spotyka piratów, mnichów, karły, olbrzymy, zombie, magów, śmierć, jednorożca, smoki… a wszystko to kończy się wielką Bitwą Trzech Armii, to już trochę bardziej zaciekawia. Tak, bo „Galavanta” należy przyjmować z przymrużeniem oka, ponieważ oparty jest na slapstickowym i sarkastycznym humorze, który wbrew pozorom autentycznie rozśmiesza. Twórcy serialu popuścili wodze wyobraźni i z niezwykłą swobodą opowiedzieli nam wciągającą historię Galavanta, a także innych wyrazistych bohaterów, jak króla Ryszarda (który w zasadzie kradnie całe show), Isabelli, Madaleny, Sida, Garetha, Błazna i kilku innych drugoplanowych postaci. A wszystko to w rytm świetnej muzyki.


„Galavant” łobuzersko sobie drwi nawet z własnego musicalowego formatu, który tak naprawdę robi duże wrażenie. Za skomponowanie muzyki i piosenek do serialu odpowiada Alan Menken (z pomocą Christophera Lennertza), którego nazwisko możemy kojarzyć z takimi filmami animowanymi jak choćby „Pocahontas”, „Aladyn”, „Piękna i Bestia” oraz „Mała syrenka”, za które dostał Oscary i Złote Globy. Z kolei z takich nowszych produkcji to mogliśmy jego kompozycje usłyszeć we wspaniałej animacji „Zaplątani”.

Muzyka w „Galavancie” połączona z żartobliwymi tekstami Glenna Slatera („Zaplątani”) brzmi zupełnie jakby była wyciągnięta z jakiejś bajki dla dzieci. Ale tak naprawdę to wysokiej jakości musicalowe utwory, gdzie większość aktorów imponuje znakomitymi głosami. A ci, którym brakuje nieco talentu, bronią się humorem. Alan Menken skomponował mnóstwo łatwo wpadających w ucho piosenek. Już po pierwszym usłyszeniu głównego tematu muzycznego „Galavanta”, człowiek nie może się oprzeć przed nuceniem go pod nosem. Co ciekawe, w drugim sezonie, ten niezwykle chwytliwy motyw, przebił nowy, kapitalny utwór – „A New Season”. Ponadto kompozytor nie zamknął się tylko w jednym musicalowym gatunku, lecz odważnie sięga po melodie popowe („Off With His Shirt”), rockowe („I’m a Different Kind of Princess”), a nawet rapowane („I Don’t Like You”). Natomiast duże wrażenie robiły te piosenki, które śpiewane były chóralnie jak „A Good Day to Die”, „Giants vs. Dwarves” czy „Today We Rise”, ponieważ wywoływały jeszcze większe emocje. I trzeba też wspomnieć, że w serialu pojawiły się gościnnie takie gwiazdy jak „Weird Al” Yankovic czy Kylie Minogue, które też dodały kolorytu tej produkcji.


Nie zaprzeczę, że „Galavant” to specyficzny serial, dość trywialny, ale dostarczający dużo rozrywki. Absurdalnym humorem przypomina trochę Monty Python. Ale najważniejsze, że żarty i gagi wywołują niewymuszony śmiech, a o to właśnie chodzi w komediowym serialu. Twórcy wykazali się w „Galavancie” ogromną pomysłowością i luzem, na którą pozwoliła im fantastyczna obsada (Timothy Omundson!). I oczywiście muzyka Alana Menkena jest motorem napędzającym całą produkcję. Gorąco polecam ten wyjątkowo oryginalny serial, bo to 18 odcinków (każdy po 20 minut) świetnej zabawy!

Źródło zdjęć: filmweb.pl oraz imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz