sobota, 4 października 2014

Recenzja: Linkin Park – The Hunting Party

BreakingCD #14

Zupełnie przez przypadek zainteresowałam się nową pytą Linkin Park. Zobaczyłam w gazecie Teraz Rock!, że The Hunting Party ma 4 gwiazdki, więc przeczytałam recenzję. Z opisu wynikało, że powróciły klimaty z pierwszy dwóch płyt. Więcej nie trzeba było mnie namawiać, abym po latach wróciła do słuchania Linkin Park!



"The Hunting Party" otwiera utwór Keys to the Kingdom – i to ja rozumiem! Jest energia, jest potężnie (jak na LP) – Chester Bennington wydziera się jak za dawnych dobrych lat, Mike Shinoda rapuje jak kiedyś i czy ja słyszę podwójną stopę? Perkusja z gitarą kotłują się aż miło. Zmiany tempa są fascynujące i jak to u LP – mega dobre. Drugi numer - All For Nothing - kontynuuje dobry początek. Tym razem kawałek rozkręca z bitu Mike, a potem razem z Chesterem przechodzą w melodyjny refren. Guilty All The Same to mój ulubiony utwór z całej płyty. Wkręcający riff gitarowy i wpadający w ucho refren – czegoś takiego nie słyszałam od czasów "Meteory" czy "Hybrid Theory" (to wejście Mike’a w drugiej części utworu!), chociaż również przywodzi na myśl No More Sorrow. Autor wspominanej recenzji (Bartek Koziczyński) pokusił się o porównanie do maidenowskich wyczynów gitarowych… owszem – jest melodyjnie ale nie przesadzałabym z takim porównaniem.


The Summoning to króciutki przerywnik do również krótkiego, trwającego trochę ponad 2 minuty, War. Konkretny numer, hardcore-punkowy! Wastelands słusznie został wytypowany do roli singla – chwytliwy refren, dość ciężki riff i perkusja fajnie nadaje rytm. Numer siedem na "The Hunting Party" tym razem przenosi do czasów Minutes to Midnight i What Have I Done. Until It’s Gone jest nieco spokojniejsze, elektroniczne i dryfujące pomiędzy wzniosłym przesłaniem, a uwolnieniem pełni mocy utworu. Kiedy zaczynam słuchać Rebellion, za każdym razem myślę sobie: „Brzmi zupełnie jak System of Down…”, po czym orientuję się, że „Ah no tak… przecież tu na gitarze gra Daron Malakian!”. Trudno nie lubić tego utworu i nie próbować sobie wyobrazić jakby to brzmiało w wykonaniu Serj Tankian – Daron Malakian.


Kontynuując album, można pomyśleć, że Daron maczał palce (a może gitarę?) również w kawałku Mark The Graves, ale to tylko złudny początek. Potem już robi się linkinowo, znowu Chester przejmuje pałeczkę, ale końcówka mocna i nawet z mini solówką gitarową. Drawbar to utwór instrumentalny z pianinem w roli głównej, w którym pomógł Tom Morello. Miła dla ucha odmiana. Final Masquerade zapowiada końcówkę "The Hunting Party". Dobry bit z balladowym refrenem – czego chcieć więcej? A Line In the Sand zamyka szósty album Linkin Park. Początek klimatyczny, ale potem się rozkręca. Mike zamiast rapować śpiewa? Zacna solówka w końcówce? Dobrze, że Chester się wydziera, bo bym nie uwierzyła, że to Linkin Park. Powróciły klimaty z początku płyty, która niejako zatoczyła koło prowokując do kolejnego odtworzenia. Oj bardzo chętnie!

Wiem, że "The Hunting Party" wywołuje mieszane odczucia. Ostatnie trzy płyty ("Living Things", "A Thousand Suns" i trochę "Minutes To Midnight"), wg mnie były nudne i bez mocy. Ale wiele obecnych fanów właśnie tą twórczość uważa za najlepszą (przekonuje mnie twierdzenie, że Linkin Park lubią eksperymentować i bawić się muzyką co nie znaczy, że ma mi się to podobać). Ja nie. Myślałam, że Linkin Park już nigdy nie nagra czegoś na miarę "Meteory" i "Hybrid Theory", że poprzestaną na nagrywaniu muzyki dla nastolatek… jeżeli ktoś czuje się urażony tym porównaniem, chcę powiedzieć, że sama zaczęłam słuchać LP kiedy chodziłam do gimnazjum (czyli 11 lat temu). Cieszę się, że wrócili do cięższego grania, metalowo-rockowego (i nawet sięgnęli po punk?!). Oczywiście jak to z LP bywa – piosenki są bardzo chwytliwe. Chester jak za dawnych dobrych lat wydziera się w swoim charakterystycznym stylu. Mike rapuje (ale nie tak wiele), że aż miło. Dużo melodyjnych riffów i kilka solówek gitarowych – coś nowego jak na ten zespół!

Naprawdę nie spodziewałam się, że jeszcze kiedykolwiek będę słuchać Linkin Park i z entuzjazmem mówić o nowej płycie. Kto porzucił słuchanie Linkin Park po "Meteorze", musi szybko posłuchać "The Hunting Party" – bo naprawdę warto! Polecam!

Źródło zdjęć: empik.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz