niedziela, 28 stycznia 2018

Recenzja: Terror (Dan Simmons)

Już za niecałe dwa miesiące w stacji telewizyjnej AMC zadebiutuje nowy serial zatytułowany „The Terror”. Tak się szczęśliwie złożyło, że niedawno miałam okazję przeczytać powieść Dana Simmonsa, na podstawie której powstała owa produkcja. Jeśli twórcy serialu będą jej wierni to możemy być pewni, że czeka nas wiele mrożących krew w żyłach emocji, ponieważ ta książka stanowi doskonały materiał na przeniesienie jej na ekrany telewizorów!





„Terror” polecił mi do przeczytania dobry znajomy, który pochłania książki hurtowo, więc doskonale wie, co jest warte uwagi. I nie zawiodłam się, ani trochę! Co prawda nie jestem typem pochłaniacza, ponieważ lubię kontemplować każde słowo przez co czytam wolno, ale sześćset stron powieści niesamowicie mnie pochłonęło. Obszerne opisy Dana Simmonsa pozwalały wczuć się w sytuacje marynarzy, którzy w 1845 roku wyruszyli w podróż, aby odnaleźć tzw. Przejście Północno-Zachodnie prowadzące przez lody Arktyki do Chin i Indii. Niestety przez szereg złych decyzji dwa statki - HMS Erebus i HMS Terror – zostają uwięzione w lodzie, a załoga rozpoczyna walkę o przetrwanie zmagając się z przenikliwym mrozem, uszczuplającymi się zapasami żywności, chorobami oraz czającym się w ciemnościach tajemniczym stworzeniem. 


Historię wyprawy poznajemy z różnych perspektyw – komandorów, oficerów, marynarzy czy lekarza pokładowego. Każdy rozdział poświęcony jest innemu bohaterowi, a dodatkowo na początku książki nie są one uporządkowane chronologicznie, co jest ciekawym zabiegiem ze strony Simmonsa. Wzbudza tym zainteresowanie czytelnika, który chce wiedzieć, jak doszło różnych dramatycznych wydarzeń. Skaczemy między dniami, miesiącami, a nawet latami, ale nie sprawia to większych trudności przy czytaniu, ponieważ autor podaje daty, a nawet dokładną lokalizację wyznaczoną długością i szerokością geograficzną. Simmons korzysta również z opisów w formie dziennika pokładowego, co pozwala czytelnikom jeszcze bardziej poczuć się, jak uczestnik feralnej podróży.

Książka „Terror” jest idealnym materiałem na serial telewizyjny z kilku powodów. Przede wszystkim postacie są interesujące, dzięki temu, że autor sporządził solidny rys psychologiczny, nadając im różnorodne cechy charakteru, które sprawiają, że z jednymi bohaterami się zżywamy, inni działają mocno na nerwy, a pozostali są mniej lub bardziej obojętni, ale ich działania skutecznie dynamizują i dramatyzują fabułę. Wielość wątków niepozbawionych intryg i tajemnic, w których nierzadko pojawiają się retrospekcje, powodują, że podążamy za historią z zapartym tchem oraz niepewnością o losy załogi, gdzie nie ma miejsca na nudę. Ponadto akcja rozgrywa się głównie w zamkniętych pomieszczeniach pod pokładami statków lub na lodzie, co potęguje klaustrofobiczne uczucie. Z kolei dla produkcji telewizyjnej oznacza to zmniejszenie kosztów filmowania w różnych miejscach i zainwestowanie pieniędzy na przykład w lepsze efekty specjalne, które będą odgrywać ważną rolą, szczególnie podczas nadprzyrodzonych motywów historii. 

Ale przede wszystkim „Terror” potrafi zaskakiwać, co jest w obecnych czasach najbardziej wartościowym elementem seriali. Nikt nie jest bezpieczny, a trupy ścielą się gęsto na różnych etapach wyprawy. Momentami książka jest naprawdę makabryczna oraz odważna. Nie można zapominać, że mamy do czynienia z horrorem, więc dodatkowo trzyma w napięciu, powodując strach i ciarki na plecach. I właśnie związany z tym wątek nadprzyrodzony, który jest ryzykowany i dość kontrowersyjny z pewnych względów, będzie kluczowy dla sukcesu tej produkcji telewizyjnej. Będzie on wymagać dużej wprawy od twórców, aby z jednej strony za dużo nie pokazać, a z drugiej przywołać atmosferę grozy. Jeśli poradzą sobie z tą trudnością to nic nie powstrzyma „Terroru” przed wciągnięciem widzów w tę nietuzinkową historię, którzy będą oglądać serial z rosnącym zaciekawieniem i emocjami, zadając sobie pytanie, jak to się wszystko skończy, podobnie jak czytelnicy. Natomiast, jeśli miałabym być szczera to wolałabym, aby twórcy wymyślili inne zakończenie niż to książkowe, które jest dość nieoczekiwane i specyficzne. Niektórzy powiedzą, że jest niesatysfakcjonujące i nie do końca pasuje do realistycznych opisów wydarzeń, ale według mnie ma swój urok. 

„Terror” to kapitalna książka, w której Dan Simmons zachował wierność prawdziwym wydarzeniom. Imponuje nie tylko zgodność z faktami, ale również dbałość o szczegóły. Warto sobie przeczytać artykuł na wikipedii o przebiegu ekspedycji badawczej HMS Erebusa i HMS Terroru, ale dopiero po zapoznaniu się z lekturą, aby nie zaspojlerować sobie zakończenia. Wtedy doceni się to, jak autor idealnie odtworzył podróż naszych bohaterów. Jednak tym, co mnie najbardziej zafascynowało w „Terrorze” to styl powieści, w którym nieprzerwanie odczuwa się przeszywające zimno i chłód. Jeśli twórcom serialu uda się w jakimś stopniu przenieść na mały ekran ten mroźny, arktyczny i mroczny klimat książki, to bez względu na zmiany fabularne, których nie da się uniknąć, powinniśmy mieć do czynienia ze świetną produkcją telewizyjną o zmaganiach ludzi w skrajnie trudnych warunkach. Pełny zwiastun „Terroru” zapowiada dobrą rozrywkę na wysokim poziomie, z całkiem niezłą obsadą i imponującymi efektami specjalnymi. Trzymajmy kciuki, aby twórcy podeszli z pełnym zaangażowaniem i odpowiedzialnością do tematu, ponieważ książka Dana Simmonsa zasługuje na porządną adaptację. 

Serial zadebiutuje w USA 23 marca, a w Polsce 5 kwietnia na kanale AMC. 

Źródło zdjęcia: lubimyczytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz