czwartek, 9 lutego 2017

Recenzja: The Walking Dead #163 (Żywe Trupy)

Styczeń dłużył się niemiłosiernie w oczekiwaniu na nowy zeszyt „The Walking Dead”. Końcówka arc’u „The Whisperer War” rozpaliła emocje do czerwoności, więc oczekiwania były ogromne. I nie zawiedliśmy się! Napakowany akcją rozdział tylko zaostrzył apetyty na dalszy rozwój dramatycznych wydarzeń rozgrywających się w Alexandrii.



>>> UWAGA NA SPOJLERY!!! <<<

163 numer The Walking Dead cieszył się w USA rekordową liczbą zamówień. I to nie tylko dlatego, że z okazji 25-lecia wydawnictwa Image Comics nowy zeszyt kosztował zaledwie 25 centów, ale również ze względu na ekscytujące wydarzenia, o których czytamy w najnowszym rozdziale. Bo jak tutaj nie czuć ogromnych emocji przy zbliżającym się do bram Alexandrii „oceanie” trupów, jak to poetycko opisał Rick.

Natychmiastowa mobilizacja mieszkańców i naprędce opracowany plan działania przez Grimesa spowodował, że błyskawicznie prześlizgujemy się przez każdą kolejną stronę, byle jak najszybciej dowiedzieć się, jak bohaterowie radzą sobie przy spotkaniu z morderczym „przypływem”. Dopracowane panele i dynamiczne kadry powodują, że komiks czyta się z zapartym tchem. Michonne zabijająca trupy swoją kataną czy pędzący na koniach Andrea z Eugenem przyprawiali o szybsze bicie serca. Ich rozpaczliwe próby spowolnienia hordy dodają prawdziwego dramatyzmu wydarzeniom.

Ale jak zwykle całe show skradł Negan, który swoją barwną, ale w jakiś sposób dodającą odwagi wypowiedzią, niespodziewanie przejął pałeczkę lidera. Listen to the man! – to chyba ostatnie słowa jakie mogliśmy się spodziewać po Ricku, który chwilę wcześniej przecież zabronił użyczenia mu jakiejkolwiek broni. Grimes nie tylko nie dostrzegł ważnej roli, jaką może odegrać charyzma Negana, ale również przecenił możliwości obronne stalowej bramy, co o mały włos nie skończyło się dla niego tragicznie. Ale tu znowu z pomocą przyszedł ex-Zbawca ratując mu życie. Jasne, że całe zamieszanie było do bólu przewidywalne, ale urok Negana i jego nadgorliwa chęć przekonania Ricka, że może mu zaufać, sprawiła, że te klisze odzyskały blask i ocenić je należy pozytywnie. I aż trudno uwierzyć, ale cała sytuacja uczyniła z Negana bohatera, jakkolwiek kuriozalnie to brzmi. I to jest fajne!

Przyznaję, że spodziewałam się śmierci którejś z głównych postaci już w tym rozdziale, ale otrzymaliśmy coś znacznie lepszego. Walka o przetrwanie właśnie zaczyna nabierać rumieńców, emocje sięgają zenitu. Sytuacja wydaje się być niemal bez wyjścia, a zagrożenie wisi nad każdym bohaterem. Nikt nie jest bezpieczny i to najbardziej ekscytuje. Jak stwierdził John, który z szerokim uśmiechem obserwuje przebieg zdarzeń w Alexandrii: This is going to be a hell of the show. Inaczej sobie tego nie wyobrażam, a dalszy ciąg już w następnym tygodniu!

Źródło zdjęcia: imagecomics.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz