poniedziałek, 15 lutego 2016

Recenzja: Gomorra (1. sezon)

Nie tylko amerykańskimi serialami człowiek żyje. Czasem można trafić na europejskie perełki (głównie z Wielkiej Brytanii), które niczym nie ustępują produkcjom zza Oceanu. Jedną z nich jest na pewno „Gomorra”, która zyskała uznanie widzów na Starym Kontynencie, osiągając bardzo dobre recenzje. I słusznie, bo to serial, który na pewno warto obejrzeć.



„Gomorra” to włoski serial opowiadający o wojnie mafijnej w Neapolu. Na czele organizacji przestępczej stoi Pietro Savastano, który nieoczekiwanie trafia do więzienia. Kryzys w biznesie narkotykowym starają się opanować żona Savastano – Imma, syn Gennaro oraz prawa ręka bossa, Ciro Di Marzio. Jednak wewnętrzne konflikty oraz napięte relacje z Salvatore Conte, liderem konkurencyjnego klanu, prowadzą do niechybnego rozlewu krwi.

Ten włoski serial, porównywany nawet do „Breaking Bad”, zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Nie przepadam za tematyką porachunków mafijnych, ale „Gomorra” okazała się niezwykle wciągającą produkcją. Jestem przyzwyczajona do powolnego rozwijania wątków w amerykańskich seriali, budowania atmosfery, aż do punktu kulminacyjnego w ostatnich odcinkach. Dlatego trzeba się szybko przestawić na dynamiczne tempo „Gomorry”, gdzie od razu zostajemy wrzuceni w środek akcji. Włosi nie patyczkują się, kiedy przychodzi do zabijania. Nie ma epatowania śmierci, przez co w serialu dominuje brutalny realizm, gdzie ludzkie życie nie ma większej wartości. To szokuje najbardziej w „Gomorze”. To też kwestia innego sposobu kręcenia, który może trochę przeszkadzać widzom przyzwyczajonym do amerykańskiej telewizji. Poza tym lekko cierpi na tym budowanie napięcia, ale i tak serial może się pochwalić kilkoma zapierającymi dech w piersiach momentami.

Ale przede wszystkim, najmocniejszą zaletą „Gomorry” są charyzmatyczni główni bohaterowie. Nie ma żadnego fałszu ze strony aktorów. Don Pietro, grany przez Fortunato Cerlino, którego niektórzy mogą kojarzyć z „Hannibala”, to prawdziwy lider budzący szacunek. Nawet, kiedy trafia do więzienia, wciąż jest obecny duchem w serialu. Mamy tutaj też silną postać kobiecą, donnę Immę (Maria Pia Calzone), która choć nie ma tak mocnej pozycji w klanie, co jej mąż, również umiejętnie prowadzi interesy, często podejmując decyzje nie zważając na konsekwencje. Bardzo ciekawą rolę odgrywa również wyrazisty Ciro (Marco D’Amore), który stoi murem za Pietro i Gennaro, ale też zna swoją wartość. I jakże tu nie wspomnieć o głównym wrogu rodziny Savastano – Salvatore Conte (Marco Palvetti). Postacie jak on dodają pikanterii całemu krwawemu konfliktowi między klanami.

Każda z postaci to mocny punkt historii i to, co najbardziej fascynuje w serialu to właśnie zmieniające się relacje między nimi. Od przyjaźni po nienawiść. Brawura przeradzająca się w chłodną kalkulację. Intrygi, knowania, które mają prowadzić do zlikwidowania problemu i przeciwnika. Jeżeli „Gomorra” ma coś wspólnego z „Breaking Bad” to na pewno jest to rozwój niektórych postaci i zmiany ich zachowań. Nie tkwią w jednym miejscu, lecz ewoluują, czasem z tragicznym skutkiem. Pod tym względem serial jest bardzo elastyczny i nie popada w schematy, lecz odważnie prowadzi historię do przodu. I rzeczywiście z odcinka na odcinek „Gomorra” staje się coraz ciekawsza, bardziej okrutna, a także nieprzewidywalna.

Przy okazji seansu możemy też poobserwować zupełnie inne oblicze Włoch. To nie pocztówkowa, słoneczna Italia, z pięknymi kamienicami, lazurowym morzem, kawusią w przydrożnej kawiarni czy uroczymi widokami na góry. „Gomorra” pokazuje nam tą najbardziej zaniedbaną część Neapolu – brudne blokowiska, opuszczone budynki i wszechobecne śmieci (które są w rzeczywistości żyłą złota dla prawdziwej camorry). Taki obraz Włoch jest dość wstrząsający, ale przynajmniej nie koloryzuje rzeczywistości. Ponadto mamy tutaj też wgląda we włoską kulturę, gdzie religijność (na każdych drzwiach obowiązkowy obrazek z ojcem Pio) głównych bohaterów nie przeszkadza im zupełnie w wydawaniu wyroków śmierci. Ponadto niewyobrażalne dla nas może też być to, z jaką łatwością społeczeństwo przyzwala na zbrodnie oraz podporządkowywanie się wpływom mafii. Autentyzm, jakim posługuje się „Gomorra” to kolejny atut tego serialu.

„Gomorra” niczym nie ustępuje amerykańskim produkcjom, a może nawet pod pewnymi względami je przebija. Niewielkimi środkami nakręcono interesującą historię, w którą widz z każdym odcinkiem coraz bardziej się angażuje i emocjonuje, jak potoczą się losy głównych bohaterów. Warto zapoznać się z tym serialem, bo zyskuje coraz większą popularność, nie tylko w Europie. A już w marcu powróci z drugim sezonem! Oj, będzie się dziać…

Źródło zdjęć: filmweb.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz